Tłumy grillujących obcokrajowców w święta nad poznańskimi jeziorami i Wartą. "Ja pewnie dostałbym mandat, ale oni nic"
W tej sprawie napisało do nas kilka osób.
Wiadomości, które otrzymaliśmy, dotyczyły głównie wielkanocnej niedzieli. - Czy nad jeziorem Rusałka musi być taki bałagan? Ukraińcy grillują gdzie popadnie chociaż są do tego wyznaczone miejsca. Głośne zachowanie, itd. zero patroli Policji czy SM. Ja pewnie dostałbym mandat na dzień dobry, ale Oni nic - napisał jeden z Czytelników. Kolejna Czytelniczka zwróciła uwagę, że podobnie było nad Wartą po stronie osiedla Piastowskiego. - Dziś wybrałam się z mężem na rower, przejeżdżając okolice nad Wartą byłam w lekkim szoku widząc Ukraińców grillujących i pijących alkohole wyskokowe. Hałas i dym taki, że aż nieprzyjemnie. Nie jestem żadną rasistką, aby było jasne. Ale zastanawia mnie dlaczego jak klub NA FALI zapowiada imprezę miesiąc wcześniej, to ludzie robią z tego aferę, że będzie głośno i co tylko, a nie przeszkadzają im takie imprezy i hałasy w czasie świąt. Ciekawi mnie jeszcze kto to wszystko posprząta ,bo na pewno nie oni - zauważa.
Ostatnia informacja pochodzi z okolic Jeziora Strzeszyńskiego. - W Wielką Niedzielę wybraliśmy się z Rodziną na piknik nad jezioro Strzeszyńskie. Pomysł mojej córki, która ma 10 lat. Piękna inicjatywa. Jednocześnie zawsze lubiliśmy to miejsce, dlatego chętnie zadecydowaliśmy, aby czas spędzić właśnie w ten sposób. Na miejscu przekonywaliśmy się krok po kroku, że z "naszego" zakątka nad jeziorem niezbyt wiele (a w zasadzie "NIC" mówiąc wprost) już nie zostało. Miejsce przed plażami zamieniło się w palarnię węgla drzewnego, gałęzi, gryzącego dymu, palonego tłuszczu i zapachu podpałki do grilla. Ten ostatni w zasadzie wypełnił całe to miejsce. Poza "walorami" związanymi ze "świeżym" powietrzem były i inne. Tłok, przepychanki słowne pieszych i rowerzystów, wszechobecna głośna (co rusz to z innego głośnika) muzyka i widok pijanych lub upijających się właśnie "chwatów" zza naszej wschodniej granicy. Pewnie i naszych Rodaków można było usłyszeć i zobaczyć, ale jakoś nie wystawali z tego tłumu pijanego szczęściem płynącym z obcowania z naturą i jej darami po fermentacji lub destylacji. Pierwsze skrzypce na tym festiwalu wspaniałości grali nasi sąsiedzi. Poza kwestiami związanymi ze spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych oraz głośną muzyką zauważyliśmy, że stój kąpielowy i bielizna to to samo. Mam w związku z opisanymi (bardzo przepraszam za sarkazm) wyżej spostrzeżeniami pytanie (retoryczne) do Władz Miasta Poznania jak mam to mojemu dziecku (10 lat) wytłumaczyć, że nasze miejsce w Strzeszynku nad jeziorem już nie jest nasze? Pijani i alkohol to obecny krajobraz wypoczynku. Świeże powietrze było świeże, ale uleciało z dymem grillowanej kiełbasy - opisuje Czytelnik.
Zapytaliśmy o sprawę w Poznańskich Ośrodkach Sportu i Rekreacji. Jak nam wyjaśniono, chociażby nad Jeziorem Strzeszyńskim, wyznaczone są miejsca, w których można grillować. Są oznaczone. - Co roku zwracamy się do Policji oraz Straży Miejskiej z prośbą o zwiększenie patroli w okolicach kąpielisk w okresie, kiedy poznaniacy i poznanianki chętniej piknikują w tych miejscach. Naszą prośbę do służb powtórzymy także tym razem - zapewnia Filip Borowiak, rzecznik POSiR. - Picie alkoholu na terenach plażowych nie jest dozwolone. Jeżeli osoby spacerujące nad jeziorami widzą, że ktoś narusza przepisy, mogą również takie zdarzenia zgłaszać służbom - dodaje.
W przypadku terenów nadwarciańskich grillowanie, a nawet spożywanie alkoholu jest możliwe w wyznaczonych strefach. Taka możliwość nie zwalnia jednak użytkowników tych terenów z przestrzegania zasad dobrego wychowania. A należy do nich nie tylko kulturalne odpoczywanie na terenie wspólnym niekoniecznie w towarzystwie głośnika z muzyką włączoną "na maksa", ale też chociażby sprzątanie po sobie piknikowego terenu.
Najpopularniejsze komentarze