Technik kryminalistyki i pies tropiący na jednym z poznańskich podziemnych parkingów

Zaczęło się od pościgu ulicami miasta.

Pod koniec ubiegłego tygodnia policjanci z Komisariatu Policji Poznań-Grunwald, patrolując ulice miasta, zauważyli kierowcę Volkswagena, który zignorował czerwone światło na skrzyżowaniu. Mężczyzna ominął stojące przed nim pojazdy, przekroczył linię podwójną ciągłą i odjechał, nie czekając na zmianę sygnału na zielony.

"Policjanci postanowili zatrzymać kierującego do kontroli drogowej i sprawdzić, co było powodem takiego zachowania. Mundurowi jadąc oznakowanym radiowozem za osobowym Volkswagenem zaczęli nadawać sygnały świetlne i dźwiękowe do zatrzymania, ale kierowca nie tylko nie zatrzymał się do kontroli, lecz zaczął przyspieszać i uciekać. Po krótkim pościgu wjechał na teren parkingu podziemnego jednej z posesji na poznańskim Grunwaldzie, gdzie policjanci stracili go z pola widzenia"- informuje mł. asp. Anna Klój z biura prasowego policji w Poznaniu.

"Mundurowi natychmiast podjęli działania operacyjne. Analiza zabezpieczonego monitoringu, rozmowy z okolicznymi mieszkańcami pozwoliły ustalić, że pojazd rzeczywiście zaparkował w podziemnym garażu. Po czym oddalił się pieszo z miejsca. Policjanci przeprowadzili wówczas oględziny z udziałem technika kryminalistyki, do działań włączył się także przewodnik psa służbowego ze swoim podopiecznym"- dodaje.

Finałem działań poszukiwawczych było zatrzymanie mężczyzny w wynajmowanym przez niego mieszkaniu - przez policjantów Wydziału Wydziału Kryminalnego Komisariatu Policji Poznań Grunwald. "30-latek miał świadomość, że jego odnalezienie i zatrzymanie jest kwestią czasu. Przyznał, że uciekał, ponieważ niespełna 2 miesiące temu został zatrzymany przez policję za posiadanie narkotyków oraz prowadzenie pojazdu pod wpływem substancji odurzających - bał się wynikających z tego konsekwencji"- tłumaczy mł. asp. Klój.

Mężczyzna usłyszał zarzut niezatrzymania się do kontroli drogowej. W związku z popełnionymi wykroczeniami skierowano do sądu wniosek o ukaranie. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. O jego dalszym losie zdecyduje sąd.