Zaparkowała na wyznaczonym miejscu parkingowym. Została zwyzywana przez mieszkańców
Taka sytuacja na ulicy Kadłubka w Poznaniu.
- Spotkała mnie absurdalna sytuacja we wtorek, 25 marca - pisze. I jak opisuje, około 16.00 zaparkowała auto przy ulicy Kadłubka 8. - Zaznaczam, że zgodnie z prawem, na miejscu parkingowym. Udawałam się właśnie do parkomatu, gdy zaczepiła mnie starsza kobieta z kolegą, oboje pijani. Pani starsza pouczała mnie, że tutaj nie wolno parkować, to jest teren prywatny. Zainteresowany rozmową pewien pan w wieku około 40 lat, który był z psem podszedł i również bardzo bronił miejsca, wmawiając mi, że stoję na wjeździe na teren prywatny, jakim jest kawałek chodnika - dodaje. - Stałam zgodnie z przepisami na miejscu parkingowym, siłą rzeczy nie ustępował, krzyczał i zaczął mi ubliżać, ewidentnie z trudem powstrzymywał się od uderzenia. Zostałam wyzwana od szmat itd. przy córce, bo byłam córką. Jestem szczerze wstrząśnięta tym, co miało miejsce, cały czas zastanawia mnie paradoks terenu prywatnego na miejscach parkingowych, zaznaczam, że płatnych. Piszę do redakcji ku przestrodze innych ludzi, noście zawsze gaz przy sobie - kwituje i zauważa, że córka do dzisiaj przeżywa to, co widziała.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Strażą Miejską. Na zdjęciu przesłanym do nas widać, że część chodnika przy miejscu, w którym zaparkowała nasza Czytelniczka, wyłożono kostką innego koloru, co mogłoby wskazywać na wjazd. Ale nie ma tam żadnej bramy czy wjazdu na posesję. Teoretycznie można tam więc parkować. Straż Miejska poprosiła o wyjaśnienie Miejskiego Inżyniera Ruchu, ale ten jeszcze nie odpowiedział.
Co na to Zarząd Dróg Miejskich? Rzeczniczka tej instytucji odpowiedziała nam, że nie ma tam zjazdu na posesję. A to oznacza, że mieszkańcy wjeżdżający pod budynek, na chodnik, uprawiają samowolę i popełniają tym samym wykroczenie. Bluzgi i wyzwiska pod adresem naszej Czytelniczki trudno skomentować.
Najpopularniejsze komentarze