Kłopot z sąsiadami. Najpierw pół roku remontowali mieszkanie, a potem pojawiło się dziecko. "Hałas nie do zniesienia"
Mieszkaniec Łazarza poprosił o poradę lokalną społeczność.
Opisał szczegółowo w mediach społecznościowych swój problem. Okazuje się, że po półrocznym spokoju do mieszkania piętro wyżej wprowadzili się nowi sąsiedzi, którzy najpierw przez pół roku nieustannie remontowali mieszkanie, powodując hałas, potem urodziło się im dziecko, które również okazało się być "generatorem" hałasu.
- Piszę z prośbą o poradę. Rzecz jest w tym, że odkąd wprowadzili się nowi sąsiedzi, powodują hałas. Najpierw pół roku totalnego remontu mieszkania (wliczając przestawianie ścian, kucie posadzek, wiercenia wszelkiego rodzaju), a gdy remont się skończył, pojawiło się dziecko. Hałas polega na tym, że praktycznie codziennie od godziny 6:00 zaczyna się turlanie i zrzucanie na podłogę wszelkich możliwych rzeczy, zabawki, rowerek i nie wiadomo, co jeszcze. Trwa to czasem dwie godziny, czasem dziesięć godzin. Czasem nieustannie, a czasem nagle - napisał w mediach społecznościowych zdesperowany mieszkaniec Łazarza.
Tłumaczył, że strop w kamienicy, w której mieszka jest drewniany i nie izoluje dźwiękowo, a wręcz rezonuje. Mieszkaniec ma psa, którego wziął ze schroniska. Pies jest strachliwy i boi się nagłych hałasów.
Jak twierdzi mężczyzna, próbował rozmawiać z sąsiadami - Prosiłem o cichsze zachowanie, potwierdzili, że rozumieją mnie i postarają się. Jednak podczas ostatniej rozmowy padło z ich strony zdanie "No, nie za bardzo można to kontrolować" ze wskazaniem oczami na dziecko - dodał mieszkaniec Łazarza.
Problem polega na tym, że hałasy wydobywają się z mieszkania sąsiadów w godzinach, w których nie obowiązuje cisza i wzywanie służb jest bezzasadne.
Ostatecznością jest uskutecznienie art. art. 51 § 1 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi o tym, że każdy, kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Warto jednak przeprowadzić rozmowy mediacyjne z uciążliwymi sąsiadami i porozumieć się polubownie.
- Myślę, że warto też zaprosić jednego z rodziców na kawę, żeby posłuchał przez chwilę o jakim dźwięku faktycznie mowa. To są pewnie dźwięki, które bardziej niosą się u ciebie, niż u nich. Mam nadzieję, że jak wspólnie tego posłuchacie i spokojnie porozmawiacie o tym, to obie strony będą świadome wad budownictwa - poradziła mieszkanka Poznania pod postem mężczyzny.
Najpopularniejsze komentarze