Musk wciąż nie potwierdził, że to elementy jego rakiety spadły w Wielkopolsce. Za ich przechowywanie już jest winny poznańskiej Policji kilka tysięcy złotych
Specjaliści od kosmosu wątpliwości nie mają.
Od niekontrolowanego wejścia rakiety Falcon 9 w atmosferę nad Polską minął miesiąc, a wciąż firma SpaceX należąca do Elona Muska nie potwierdziła oficjalnie, że to fragmenty ich maszyny spadły na terenie Wielkopolski. Pierwszy fragment odkryto na terenie jednej z hurtowni w Komornikach, drugi tego samego dnia w lesie w podpoznańskich Wirach, a kolejny w Śliwnie, w powiecie nowotomyskim. Dwa dni później podobnego odkrycia dokonano w miejscowości Sędziny w powiecie szamotulskim. Na tym się nie skończyło. Przed tygodniem na szczątki natknięto się w Łowyniu koło Międzychodu.
Gdy pierwsze zdjęcia pojawiły się w sieci specjaliści od astronomii i kosmosu orzekli, że wszystko wskazuje na to, iż to zbiorniki ciśnieniowe służące do przechowywania helu pod wysokim ciśnieniem i najprawdopodobniej są częścią rakiety.
Jak zauważa Radio Poznań, SpaceX dalej nie przygotowała odpowiedzi, która jednoznacznie potwierdzi, iż to elementy rakiety spadły w naszym województwie. Szczątki znajdują się w policyjnym depozycie i czekają na to, aż właściciel je odbierze. Leżą na policyjnym parkingu, a za ich przechowywanie naliczane są opłaty. Obecnie to już ponad 5 tysięcy złotych.
Najpopularniejsze komentarze