Mieszkaniec od lat wyrzuca śmieci z mieszkania na 10. piętrze. Część z nich ląduje na terenie przedszkola
Chodzi nie tylko o bałagan, ale o potencjalne zagrożenie dla ludzi.
O sprawie napisał do nas Czytelnik. Jak tłumaczy, problem dotyczy osiedla Przyjaźni, konkretnie bloku nr 15. Jeden z mieszkańców tego bloku, mieszkający na 10. piętrze, od lat notorycznie wyrzuca przez okno śmieci. - To szklane naczynia żaroodporne, noże, szklane butelki, leki itd. - wymienia Czytelnik. - Wyrzuca też tonami różne gazetki, kupony Lotto itd. Martwi mnie to, ponieważ musi się chyba wydarzyć tragedia i albo ktoś dostanie w głowę spacerując pod blokiem z psem albo jakieś dziecko z przedszkola zostanie trafione ciężkim przedmiotem i wtedy będzie dopiero problem. Gdzie w tym wszystkim jest administracja osiedla, Straż Miejska, Policja - dopytuje. - Straż Miejska po telefonie do nich z prośbą o interwencję stwierdziła, że skoro Policja zajmuje się tą sprawą to nie będą się mieszać i tak to wygląda na co dzień, odbijanie piłeczki między służbami a wysypisko śmieci jest codziennie na terenie przedszkola i między blokiem! Czyli pan jest bezkarny i może swój proceder kontynuować w najlepsze - dodaje.
Na jednym ze zdjęć widać, że kierownictwo sąsiadującego z blokiem przedszkola musiało wygrodzić część swojego ogrodu ze względu na potencjalne ryzyko rzucenia czymś w dzieci.
Z naszych ustaleń wynika, że odpowiedzialny za ten bałagan jest mężczyzna, który ma problemy zdrowotne. Straż Miejska wielokrotnie interweniowała na miejscu. - Stosowne notatki zostały przekazane do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, do administracji osiedla oraz do Policji - mówi nam Anna Nowaczyk ze Straży Miejskiej. - We wtorek rano także była tam strażniczka, ten bałagan ma być uprzątnięty - dodaje. Ale sytuacja może się powtarzać.
Izabela Zagórska, kierowniczka osiedla Przyjaźni w rozmowie z nami przyznaje, że sprawa jest trudna. - Ten pan potrzebuje pomocy, jest chory. Jesteśmy w kontakcie z dzielnicowym, Strażą Miejską, pod koniec roku zwróciliśmy się w sprawie tego pana także do MOPR. Odpisano nam, że MOPR podjął czynności. Rozmawiałam też z córką tego mężczyzny, bo on mieszka sam. Teraz planujemy pisemnie zwracać się do córki w tej sprawie, być może ona nie do końca zdaje sobie sprawę, co się dzieje - zauważa.
Z relacji kierowniczki osiedla wynika, że mężczyzna wyrzuca przez okno głównie papiery, czasem butelki plastikowe po mleku czy jogurty. - Na szczęście nie rzuca szkłem. Butelkami rzucała inna osoba, która się uspokoiła - dodaje. - Zdaję sobie sprawę, że dostanie w głowę jogurtem nie jest przyjemne i pod kątem właśnie ewentualnego zagrożenia staramy się rozmawiać z rodziną tego mieszkańca - podkreśla. Inną sprawą jest to, że mieszkaniec sprawia problemy administracji. - Nasi pracownicy muszą regularnie te śmieci sprzątać.
Policjanci potwierdzają, że znają sprawę i poinformowali o niej MOPR. - Prowadzone jest postępowanie przygotowawcze - mówi podkom. Łukasz Paterski z poznańskiej Policji. MOPR enigmatycznie odpowiedział nam, że "zna opisaną poniżej sprawę i podejmuje działania zgodnie z kompetencjami".
O ewentualne możliwości reagowania w takich sytuacjach zapytaliśmy prawnika. - Przede wszystkim, jeśli faktycznie istnieje realne zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób, w tym bezbronnych przedszkolaków, sprawą musi zająć się policja i prokuratura. Ktoś z zainteresowanych musi tego przypilnować, bo organy ścigania same nie podejmą działań bez wiedzy o takich zdarzeniach. Kodeks karny przewiduje rozwiązania na takie sytuacje. Od tego należy zacząć, zanim komuś stanie się krzywda - mówi adwokat Krzysztof Szczepański z kancelarii Guzek Szwanenfeld Szczepański i Partnerzy. - Dalej, w największym uproszczeniu polskie prawo pozwala też na przymusową eksmisję osoby, która - zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych - dopuszcza się rażącego lub uporczywego wykraczania przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo niewłaściwego zachowania tej osoby czyniącego korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym. Z takim żądaniem może wystąpić zarząd spółdzielni na wniosek rady nadzorczej. Jeśli natomiast opisywana osoba ma problemy zdrowotne, to ustawa o ochronie zdrowia psychicznego przewiduje możliwość przyjęcia takiego chorego do szpitala psychiatrycznego (nawet bez jego zgody), w sytuacji gdy jego dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Reasumując, polskie prawo daje możliwości reagowania w takiej sytuacji - kończy.
Najpopularniejsze komentarze