Reklama
Reklama

Wyjątkowa wyprawa dla wilków. Przeszedł 660 km bez telefonu i jedzenia, by walczyć z hejtem

fot. Materiały prasowe
fot. Materiały prasowe

To wyczyn pozdpoznańskiego społecznika.

1 stycznia Michał Felińczak, społecznik i założyciel Fundacji Równe Moce, wyruszył z Owińsk na niezwykłą wyprawę, której bohaterem był zarówno człowiek, jak i... wilk. Projektowi nadano nazwę "Nie taki wilk straszny" i jak zaznaczono, nie była ona przypadkowa. To polski tytuł książki Farley'a Mowata - pierwszej książki, która pokazała oblicze wilka bliższe prawdzie, a więc bez zastraszania.

W ramach projektu społecznik wyruszył 660 km pieszo z tzw. "czerwonackich Mazur" do Republiki Ściborskiej na... Mazurach. "Trasa wytyczona została w taki sposób, by jak najbardziej omijać ludzkie siedziby. W jej przygotowaniu pomógł Adam Gełdon - leśnik i przyrodnik oraz tropiciel wilków. Mapa poprowadziła Michała korytarzami ekologicznymi zwierząt oraz szlakami migracyjnymi wilków. Była to próba uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy współczesne dzikie zwierzę ma możliwość swobodnego przemieszczania się? Projekt przygotowany przez Fundację Równe Moce i Republikę Ściborską miał jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. W dobie powszechnego "hejtu" kierowanego pod adresem wilków, organizatorzy podjęli próbę przedstawienia wilka... jako wilka. A wilk nie jest ani dobry, ani zły - jest po prostu wilkiem. Do projektu zaproszono ekspertów, m.in. Adama Zbyryta czy też Marcina Kostrzyńskiego, którzy wypowiadali się w przygotowywanych materiałach filmowych na temat wilczej natury i zwyczajów"- tłumaczy Daria Malinowska z Fundacji Równe Moce.

Społecznik nie zabrał ze sobą ani telefonu, ani aparatu fotograficznego. Miał przy sobie: sprzęt do zimowego biwakowania i chodzenia po lesie, papierowe mapy w skali 1:50000, kompas, zegarek oraz lokalizator GPS dla psów, monitorujący jego lokalizację. Nie zabrał też wody. Miał tylko filtr do uzdatniania wody, którą pozyskiwał w terenie. Całą odległość 660 km pokonał bez jedzenia. Co prawda miał przy sobie awaryjnie specjalnie przygotowane batony energetyczne, jednak nie użył ich! "Przy właściwym przygotowaniu organizmu (mentalnie i fizycznie - Michał trenował pod okiem trenera sportowców olimpijskich i celowo przytył 15 kg.) oraz umiejętnościach i wiedzy nabywanej latami to plan wykonalny, czego dowiódł"- dodaje Malinowska.

W terenie bywało różnie. "Początkowo Michał zakładał przemieszczać się tylko za dnia, jednak wyprawa zweryfikowała te zamierzenia bardzo szybko. Trzeciego dnia, na stopie pojawił się bardzo dokuczliwy i ogromny pęcherz, który przerodził się w bolesną ranę. To spowodowało, że z planowanych 40 km dziennie, Michał wędrował niespełna 20... Gdy sytuacja ze stopą ustabilizowała się, podjął decyzję o wędrowaniu również po zmierzchu w celu nadrobienia zaległego dystansu. Jak się potem okazało - bardzo polubił te nocne wędrówki, zaznaczając, że zbliżyły go jeszcze bardziej do świata zwierząt i wyostrzyły zmysły"- tłumaczy Malinowska.

Wyprawa trwała 15 dni. 15 stycznia Michał Felińczak dotarł do celu.

Jak wskazano, projekt wzbudził sporo emocji i odbił się szerokim echem po całej Polsce! Już dodano, że to jeszcze nieostatnie słowo.




Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Są kolejne ostrzeżenia od IMGW. Może być niebezpiecznie!
21℃
13℃
Poziom opadów:
5 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
7.10 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro