Nie wysłał karetki do 3-latki, która później zmarła w szpitalu w wyniku zatrucia. Już nie pracuje
Chodzi o tragedię z początku listopada.
W połowie listopada zespół powołany przez wojewodę Agatę Sobczyk w związku ze zgonem 3-latki stwierdził, że "dyspozytor medyczny nie zastosował się w pełni do algorytmu zbierania wywiadu medycznego dotyczącego powodu wezwania: Inne/złe samopoczucie". - Decyzję dyspozytora medycznego o niezadysponowaniu ZRM uznać należy za niewłaściwą z uwagi na brak staranności w zbieraniu wywiadu medycznego. Uzyskane informacje nie były wystarczające do podjęcia decyzji o zadysponowaniu lub niezadysponowaniu ZRM. Na tym etapie nie można stwierdzić, czy gdyby ZRM został zadysponowany i dojechał w najkrótszym możliwym czasie, możliwe byłoby uratowanie dziecka. Powyższe będzie przedmiotem opinii biegłych - zaznaczono.
Teraz Gazeta Wyborcza ustaliła, że dyspozytor medyczny, który nie wysłał do 3-latki karetki pogotowia, nie pracuje już na dotychczasowym stanowisku. Najpierw miał nie wykonywać czynności służbowych, a następnie rozwiązano z nim umowę zatrudnienia. Urząd Wojewódzki nie wyjaśnił na czyj wniosek doszło do rozwiązania umowy wskazując, że takich danych się nie upublicznia.
Przypomnijmy, że na początku listopada do szpitala w Nowym Tomyślu trafiła matka i jej dwie córki w wieku 3 oraz 7 lat. W ich domu ujawniono toksyczne tabletki służące do walki z gryzoniami, które znajdowały się na zewnętrznej części ścian budynku mieszkalnego. 3-latki nie udało się uratować. Prokuratura zajmuje się tą sprawą.
Najpopularniejsze komentarze