Audi Q7 zniknęło z parkingu. Samochód odnalazł się... prawie cały
Nadwozie zostało spalone.
Sprawa miała swój początek w pierwszych dniach października, kiedy do policji zgłosiła się mieszkanka Wolsztyna informując o kradzieży należącego do niej Audi Q7.
"Z relacji kobiety wynikało, że kilka dni wcześniej pozostawiła swoje auto na parkingu na tzw. "łąkach" w Wolsztynie. Ponieważ nie korzystała z niego w tym czasie, dopiero w dniu zgłoszenia zorientowała się, że jej samochód zniknął. Skradzione auto wyceniła na niemal 90.000 złotych. Policjanci, którzy zajęli się sprawą, w ramach działań operacyjnych rozpoczęli gromadzenie wszelkich przydatnych informacji, które następnie były przez nich sukcesywnie weryfikowane. W ten sposób ustalili, że nieznany sprawca w dniu, w którym auto pozostawiono na parkingu włamał się do niego i odjechał w kierunku Wschowy" - relacjonuje asp. sztab. Wojciech Adamczyk, oficer prasowy policji w Wolsztynie.
Po kilku dniach śledztwa policjanci ustalili, że skradziony pojazd wbrew wcześniejszym przypuszczeniom nie opuścił terenu powiatu wolsztyńskiego. Zebrane dowody sugerowały natomiast, że w kradzież mógł być zamieszany partner kobiety. Jak się później okazało, ten trop okazał się trafny.
"Przełomowy okazał się dzień, w którym policjanci zatrzymali podejrzewanego mężczyznę oraz jego dwóch znajomych, z których jeden udostępnił mu swoje pomieszczenia gospodarcze pomagając w ukryciu skradzionego pojazdu. Policjanci zabezpieczyli niemal cały samochód, który mężczyźni rozebrali na części. Jedyną częścią, której nie udało się odzyskać było nadwozie. Sprawcy przetransportowali je na pole w okolicy Babimostu i zacierając ślady kradzieży spalili" - dodaje rzecznik.
Podczas przesłuchań mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów. Sprawca włamania i kradzieży Audi może zostać skazany na karę pozbawienia wolności do 10 lat. Dwaj pozostali, oskarżeni o paserstwo, mogą spędzić w więzieniu nawet 5 lat.