"Moja firma była na skraju upadłości". Deweloper żąda 6 mln zł odszkodowania
Od gminy Nowe Skalmierzyce.
O sprawie informuje PAP. Chodzi o inwestycję przy ulicy Dąbkowej w miejscowości Nowe Skalmierzyce, gdzie od 2017 roku planowano budowę trzech bloków wielorodzinnych. Dzięki decyzji ówczesnej burmistrz zatwierdzono projekt budowlany i wydano pozwolenie na budowę, a dokumentację podpisał starosta ostrowski. Wkrótce pojawił się pierwszy blok, który szybko zasiedlono, a następnie rozpoczęto budowę drugiego. Jednak po zmianie władzy zaczęły się problemy.
"Cofnięto nam warunki zabudowy, pozwolenie na budowę i wydano nakaz wstrzymania inwestycji. W tej chwili drugi blok - bez dachu - najprawdopodobniej będzie do rozbiórki" - powiedział w rozmowie z PAP właściciel firmy Robert Sip. "Sytuacja, która spotkała mnie ze strony obecnych władz Nowych Skalmierzyc spowodowała, że moja firma była na skraju upadłości" - dodał.
Sekretarz gminy Michał Ciupka tłumaczył dziennikarzom,że chodzi między innymi o brak przeprowadzenia badań dotyczących tzw. zasady dobrego sąsiedztwa. "Zgodnie z zasadą dobrego sąsiedztwa konieczne jest dostosowanie planowanej zabudowy do stanu istniejącego już na danym obszarze. Oznacza to między innymi, że nowa zabudowa powinna stanowić kontynuację zabudowy znajdującej się w sąsiedztwie inwestycji. Skoro najpierw wybudowano tam domy jednorodzinne, to w sąsiedztwie nie powinny powstawać wysokie obiekty" - tłumaczy.
Decyzje spowodowały, że inwestor, choć miał już sprzedaną sporą część bloku musiał zwrócić pieniądze i rozwiązać umowę deweloperską. Nie zamierzał się poddać. W 2024 roku złożył pozew do Sądu Okręgowego w Kaliszu, żądając od gminy odszkodowania w wysokości 6 milionów złotych. Miał już w ręku wyrok NSA. "Sprawę wytoczył mi właściciel domu jednorodzinnego. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że blok wielorodzinny nie wpływa negatywnie na sąsiednie domy i wszystkie parametry inwestycji są zachowane zgodnie z wymogami prawa" - powiedział cytowany przez PAP.
Ostatecznie sąd zawiesił postępowanie na wniosek stron, ponieważ urząd gminy rozpoczął działania mające na celu legalizację istniejącego budynku oraz wydania pozwolenia na budowę kolejnych. Rada gminy ma podjąć decyzje do końca roku. "W końcu będzie wiadomo, co i gdzie można budować" - powiedział sekretarz Ciupka.