"112 dla zwierząt" w tarapatach. Grozi im zamknięcie
Każdy może pomóc.
Animal Helper to w pełni społeczna inicjatywa, stworzona przez Fundację Psia Krew przy wsparciu wielu zaangażowanych osób. Obecnie zatrudnia operatorki, które pracują 24 godziny na dobę w systemie zmianowym, przyjmując zgłoszenia i przekazując je odpowiednim służbom i instytucjom, zależnie od rodzaju i lokalizacji zdarzenia. Celem projektu jest jak najszybsza pomoc potrzebującym zwierzętom. Zgłoszenie przyjmowane są od niespełna roku. Aktualnie z połowy Polski, tj. z województw: pomorskiego, zachodniopomorskiego, śląskiego, wielkopolskiego, łódzkiego, opolskiego, lubuskiego i kujawsko-pomorskiego. Do całodobowej centrali Animal Helper codziennie wpływają dziesiątki zgłoszeń - są dni, w których wpływa nawet 100 próśb o działanie. Teraz pojawił się problem. "112 dla zwierząt" może przestać istnieć. Powodem są finanse. Jeżeli do końca miesiąca sytuacja finansowa się nie poprawi, twórcy będą zmuszeni zawiesić lub zamknąć działanie aplikacji i centrali.
"Najpierw słyszysz wycie psa i głośne szczekanie. Później pies skamle, popiskuje, a na koniec już tylko leży i patrzy błagalnym wzrokiem. Nikt nie reaguje, bo wszyscy albo się boją jego oprawcy albo nie wiedzą, jak mogliby pomóc. Odpowiedzią jest Animal Helper. Jesteśmy dla tych zwierząt, które nigdy nie otrzymałyby pomocy" - mówi Adam Van Bendler, inicjator powstania projektu.
"Tak naprawdę, jako organizacja wzięliśmy się za coś, co powinno wyjść od państwa. Walczymy o zmiany systemowe i wiemy, że w naszym kraju są tysiące ludzi, którzy myślą tak jak my. Którzy wierzą w ten projekt, korzystają z aplikacji i razem z nami ją współtworzą. Przy takich inicjatywach jak nasza, konieczne jest większe wsparcie finansowe" - tłumaczy.
"Miesięczne koszty działania to ok. 70 000 zł, z czego zdecydowana większość to środki na pokrycie wynagrodzeń operatorek. Już teraz jesteśmy w sytuacji, gdy tych pieniędzy zwyczajnie brakuje. Dalsze działanie w obecnej sytuacji byłoby nieodpowiedzialne nie tylko względem społeczeństwa, które na nas liczy, ale przede wszystkim, naszych operatorek, które codziennie wykonują tytaniczną pracę, by pomoc trafiła do zwierząt jak najszybciej" - dodaje Paweł Gebert, inicjator powstania aplikacji Animal Helper.
"Cały czas staramy się docierać do potencjalnych sponsorów i partnerów, wnioskujemy o przeróżne dotacje. Wszystko to jest jednak długotrwałym procesem, a my środków na działanie potrzebujemy tu i teraz" - tłumaczy Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew. Na portalu zrzutka.pl uruchomiono też zbiórkę na utrzymanie projektu. "To nasza ostatnia deska ratunku. Mimo działań prowadzonych bezskutecznie na wielu frontach, jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc społeczeństwo. To nasze cudowne społeczeństwo, które chce pomagać zwierzętom i które wierzy w nasz projekt" - mówi Matelska.
"Dla nas to być albo nie być projektu, który realnie pomaga zwierzętom. Wspólnie ze zgłaszającymi, służbami i organizacjami udało nam się już uratować tysiące zwierząt. Zdecydowana większość z nich nigdy nie otrzymałaby pomocy, ponieważ ludzie nie wiedzą gdzie dzwonić, gdy zwierzęciu dzieje się krzywda" - kończy Paweł Gebert.
Pomóc można tutaj.