Spór o teren pomiędzy Rusałką i Strzeszynkiem. Była łąka z dziesiątkami cennych owadów, jest pustynia

Konflikt dotyka mieszkańców, ale też flory i fauny.
Od kilku tygodniu informujemy o problemach na trasie pomiędzy Rusałką i Strzeszynkiem. Popularna droga dla pieszych i rowerzystów została przedzielona płotem, później pojawiły się na niej wykopy. Znajdująca się w pobliżu polana została "zaorana", z czym wiele osób nie może się pogodzić. To prywatny teren.
W tej sprawie napisał do nas Czytelnik. - Od dziecka interesuje mnie entomologia(nauka o owadach). Od 30 lat badałem entomofaunę tego obecnie bezpowrotnie zniszczonego terenu (za Rusałką, droga do Strzeszynka, polana-łąka) - opisuje Bartosz. Wyjaśnia, że polana była niszą ekologiczną. - Żyły tam chronione prawem chrząszcze z rodzaju Carabus (Carabus nemoralis,Carabus cancellatus - Biegacze),a także setki interesujących, charakterystycznych tylko dla tego typu miejsc, tylko lokalnie, wyspowo występujących owadów - dodaje.
Bartosz nie ukrywa, że ma pretensje do władz miasta o to, że problemu nie rozwiązano lata temu, a teraz zdewastowano cenny przyrodniczo teren. - Takie zniszczenie środowiska (i potem przylegających terenów) wpływa lokalnie i potem w makro skali na klimat. Powodzie, susze są spowodowane takimi właśnie niszczącymi działaniami. Bezpowrotne zniszczenie takiej wyjątkowej niszy ekologicznej można już nazwać zbrodnią na przyrodzie, ale przyroda się może zemścić i ludzie znajdą się w klatce, w pułapce bez wyjścia, z klęskami żywiołowymi - podkreśla. - Proszę przyjrzeć się tym zdjęciom, zrównanie z ziemią łąki to zniszczenie siedliska. Teraz jest tam pustynia [...]. Co dalej z tym tematem, bo mieszkańcy chcą wiedzieć. Mamy prawo wiedzieć - kończy.
Przypomnijmy, że w połowie września informowaliśmy o tym, że kontrolę na miejscu przeprowadzili urzędnicy z Wydziału Klimatu i Środowiska Urzędu Miasta, a także inspektorzy z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Stwierdzono zniszczenie roślin i siedlisk zwierząt, a sprawę przekazano m.in. do prokuratury. Miasto zaznaczało już wtedy, że problem z tym terenem występuje od lat. Już w 2012 roku miejscy urzędnicy proponowali właścicielowi wykup gruntu i zamianę na inne tereny wskazane przez magistrat. Nie otrzymano odpowiedzi. Próbę podjęto ponownie rok później, ale właściciel nadal nie wyraził zainteresowania.
Ponownie zapytaliśmy miasto, co dzieje się w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Najpopularniejsze komentarze