Stracili wszystko w pożarze kamienicy przy Kraszewskiego. Ich córka błaga o pomoc. "Chce mi się ryczeć, jak patrzę na smutek mojej mamy"
Irena i Janusz Ryszka stracili dosłownie wszystko.
Zostali nie tylko bez dachu nad głową, ale również bez środków do życia. Wszystko, co mieli, znajdowało się w mieszkaniu kamienicy przy ul. Kraszewskiego. Mieszkali tam niemal całe swoje życie. Rodzina założyła zbiórkę, na której można wesprzeć małżeństwo. Dotychczas zebrali najmniejszą kwotę ze wszystkich osób poszkodowanych. Wynika to z tego, że w pożarze spłonęły ich dowody osobiste i nie mogli otworzyć specjalnego konta bankowego przeznaczonego właśnie na wirtualną zbiórkę.
Chce mi się ryczeć, jak patrzę na mamę taką smutną i jak ją to wszystko już męczy. Tyle cierpienia przeżyć w tydzień! To za dużo jak na jednego człowieka! Dwie tragedie w tydzień! Tata w szpitalu! Chce wracać do domu, nie może zrozumieć, że już tam nie wróci. Proszę o pomoc w zbiórce. Inni mają już dużo zebrane, a oni tacy biedni, tylko dlatego że musieliśmy czekać na wyrobienie dowodu, żeby otworzyć konto na mamę. Błagam jeszcze raz o wsparcie i udostępnianie! Proszę, nie zapomnijcie o nich! Pożar wszystko im odebrał - córka Janusza i Ireny opublikowała w Internecie rozpaczliwy wpis w grupie społecznościowej, na której lokalna społeczność wspiera ofiary pożaru.
Irena i Janusz są poważnie chorzy, ale gdy tylko mogli, pracowali ciężko i byli niezależni. Pan Janusz jest po udarze, nie rozumie, że ich mieszkanie spłonęło i nie mają do czego wracać.
Najpopularniejsze komentarze