Reklama
Reklama

Strażacy wiedzieli, że w kamienicy na Jeżycach działa serwis akumulatorów

fot. UM Poznań
fot. UM Poznań

Gazeta Wyborcza ujawnia nowe fakty.

Według ustaleń GW w piwnicy budynku przy ulicy Kraszewskiego, gdzie w nocy z 24 na 25 sierpnia doszło do pożaru i wybuchu wykonano nielegalne przeróbki. Cztery piwnice zostały przerobione w jedno pomieszczenie, do którego prowadziły schody wykute na zapleczu salonu firmy - na parterze budynku. To, że w piwnicy serwisowano akumulatory, firma potwierdziła w kontakcie z "Wyborczą". "Powstał kilkustanowiskowy serwis z regularnej wielkości oknami od strony podwórza kamienicy" - twierdzą przedstawiciele firmy.

Jak ujawniła "Gazeta", strażacy o działającym w tym miejscu serwisie akumulatorów wiedzieli, bo sami korzystali z usług tej firmy. Dziennikarze wprost zapytali, czy prowadzenie takiej działalności w budynku mieszkalnym nie budziło wątpliwości straży pożarnej. Wyjaśnienia nie otrzymano. Jedyne co, zawarte było w odpowiedzi to fakt, że strażacy kilka razy korzystali z usług, czego potwierdzeniem są faktury. Okazuje się, że sprawę bada też prokuratura. To jeden z wątków trwającego postępowania.

"Szczegółowe ustalenia w zakresie okoliczności dotyczących serwisowania baterii przez straż pożarną stanowią tajemnicę postępowania i w związku z tym nie będą na obecnym etapie śledztwa przedmiotem komentarza" - przekazuje dziennikarzom prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Jak podkreśla GW, prokuraturę interesują też działania straży przed pożarem. Dodano, iż rzecznik potwierdził, że prokuratura zażądała od straży pożarnej szeregu informacji. "Nie tylko wykazu interwencji w kamienicy, ale także wyjaśnień, czy w związku z działalnością serwisu akumulatorów strażacy prowadzili jakiekolwiek kontrole, zarówno z urzędu, jak i z czyichś zawiadomień"- czytamy.

Odpowiedzi jeszcze nie ma.

Przypomnijmy. Po pożarze i wybuchu przy ulicy Kraszewskiego w Poznaniu pojawia się mnóstwo spekulacji dotyczących przyczyn tragedii. Najpierw mówiono, że mogła być to butla z gazem, z czego szybko się wycofano. Z kolei mieszkańcy od początku nieoficjalnie wskazywali, że akumulatory składowane w piwnicy, należące do jednej z firm działającej w budynku, mogły być źródłem pożaru.

Dziennikarze programu "Uwaga!" TVN dotarli do byłego pracownika tej firmy, który na antenie informował, że klienci przynosili stare akumulatory i trzeba było w nich założyć nowe ogniwa, a te miały być powodem małych pożarów, których w tym miejscu odnotowywano kilka tygodniowo. Dodał, że gaszono je piaskiem. Pisaliśmy o tym tutaj.

W ubiegłym tygodniu firma, o której mowa wydała oświadczenie - pisaliśmy o tym tutaj.

Warto podkreślić, że służby przez cały czas podkreślają, że wciąż nie ma informacji, co mogło być przyczyną pożaru. Nic też nie spekulują. Jak tłumaczą, wyjaśni to śledztwo.



Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

5℃
1℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
10 km
Stan powietrza
PM2.5
13.10 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro