W wybuchu kamienicy na Dębcu straciła syna i dobytek. Do dziś nie dostała zadośćuczynienia od sprawcy
Starania w Funduszu Sprawiedliwości też nic nie dały.
4 marca 2018 roku Poznaniem wstrząsnęła informacja o tym, że na Dębcu doszło do wybuchu w kamienicy. Początkowo sądzono, że to fatalny wypadek, ale szybko okazało się, że wybuch był tylko próbą zatuszowania morderstwa jednej z mieszkanek. W gruzach znaleziono ciała 5 osób, w tym żony sprawcy. Tomasz J. m.in. za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa, a także spowodowanie obrażeń u 9 osób został skazany na dożywocie. To nie zakończyło jednak koszmaru pani Renaty, która w wybuchu straciła syna i dobytek. Sama natomiast została ranna, gdy w wyniku wybuchu spadła z trzeciego piętra na parter.
- W imię czego mój syn zginął? To, że psychopata chciał zabić żonę to musiał tyle ludzi pozbawić życia - dopytuje Renata Keller przed kamerą Telewizji WTK. Kobieta wraz z córką, która w chwili wybuchu szczęśliwie była u koleżanki, mają zasądzone prawie 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia od sprawcy wybuchu. Choć od tragedii minęło już ponad 6 lat, wciąż nie otrzymały pieniędzy. - Na rozprawach tłumaczyli się, że on nic nie ma. A co to mnie obchodzi - mówi Renata.
Wyrok pozostaje więc wyrokiem jedynie na papierze. Kobiety zwróciły się o pomoc do Funduszu Sprawiedliwości. - Okazało się, że Fundusz Sprawiedliwości mimo hucznych reklam nie zapłaci zadośćuczynienia - tłumaczy Maciej Relewicz, adwokat kobiet. Fundusz odesłał kobiety do sądu, by walczyły o kompensatę. Domagają się więc 60 tysięcy złotych. - Kompensata to pieniądze za utracone dochody, za to co panie straciły. To nie jest stricte wypłata nawiązki, my się tego chwyciliśmy licząc, że sądy dopatrzą się krzywdy ludzkiej - podkreśla adwokat.
Sprawa jest jednak skomplikowana, bo czas na złożenie wniosku o kompensatę minął. Sąd odrzucił więc wniosek. Mimo to kobiety wraz z adwokatem złożyły apelację powołując się na pandemię. Rozprawa ma się odbyć we wrześniu. Jeśli i tu rozstrzygnięcie będzie niekorzystne, kobiety chcą zwrócić się do Sądu Najwyższego.
Najpopularniejsze komentarze