Dentystkę zabił młotkiem, z jej domu ukradł m.in. cukiernicę i książeczkę do nabożeństwa. Cudem ocalały wnuczki kobiety, które też były w willi
Są kolejne informacja w sprawie zbrodni ze Środy Wielkopolskiej.
Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, to nie ktoś z sąsiadów wezwał w niedzielę rano Policję do willi 84-letniej dentystki ze Środy Wielkopolskiej. Takie informacje pojawiały się dotąd w mediach. Policję na miejsce wezwały wnuczki kobiety, które także były w budynku w chwili zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Miał je uratować głęboki sen - to, że nie usłyszały włamania i nie wyszły z pokojów, w których spały. Ich szczęściem było również to, że włamywacz w trakcie plądrowania domu ominął pomieszczenia, w których się znajdowały.
GW informuje, że jedna z wnuczek jest dorosła, a druga to nastolatka. To córki drugiego syna dentystki. Przypomnijmy, że wujek młodych kobiet, duchowny, był w domu w feralną noc. On także został zaatakowany młotkiem przez włamywacza - jest po operacji w poznańskim szpitalu, wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Jak podawaliśmy już w poniedziałek na epoznan.pl, sprawca to 48-letni Aleksandr L., Mołdawianin. Od dwóch lat przebywa w Polsce. Przyznał się do zarzucanych mu czynów. Z ustaleń GW wynika, że policjantom miał powiedzieć, iż na terenie Ukrainy spędził kilkanaście lat w więzieniu za włamania i kradzieże. W Polsce nie był notowany.
Mężczyzna nie ukradł bardzo cennych przedmiotów. Wśród nich była książeczka do nabożeństwa, cukiernica czy łańcuszek z krzyżykiem. Zgodnie z decyzją sądu, Mołdawianina aresztowano na 3 miesiące. Grozi mu dożywocie.
Najpopularniejsze komentarze