Handlowi giganci dogadali się, by nie konkurować o pracowników? Jest śledztwo
Chodzi o sieci Dino i Biedronka.
Zarówno Biedronka, jak i Dino, należą do największych sieci handlowych w Polsce, a ta druga wywodzi się z naszego regionu. Jak się okazuje, do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynął sygnał wskazujący, że te sieci handlowe mogły dogadać się w kwestii firm transportowych świadczących dla nich usługi.
- Podejrzewamy, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie, w myśl którego nie konkurowali pomiędzy sobą o pracowników. Sprawdzamy również, czy tego typu ustalenia mogły być koordynowane przez sieci handlowe. Skutkiem analizowanych praktyk byłby brak elastyczności zmiany pracy przez kierowców oraz ograniczenie tempa wzrostu ich płac - mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Co jeszcze oznaczało to dla pracowników? - Firmy transportowe mogły nie zatrudniać u siebie kierowców pracujących u innych uczestników podejrzewanej zmowy. Z kolei właściciele dyskontów mogli narzucać i egzekwować stosowanie się przez przewoźników do ustalonych zasad. Mogłoby to polegać na tym, że przedsiębiorca, którego pracownik odszedł z pracy bez porozumienia z nim, składał "blokadę" takiej osoby do sieci. Wówczas kierowca nie mógłby podjąć zatrudnienia u innego przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne - podaje UOKiK.
Jak podkreśla urząd, obecnie postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, wówczas postawione mogą być zarzuty. - Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.
Co istotne, przepisy zakazują porozumień mających na celu ograniczenie konkurencji. Wpływają bowiem negatywnie na sytuację pracowników i dynamikę rozwoju gospodarczego.