Dyrektor poznańskiego szpitala ukarany przez sąd. Za narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
Chodzi o szefa szpitala HCP, Lesława L.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, w środę zapadł wyrok w sprawie z 2017 roku. Marcin został zaatakowany w centrum Poznania przez nieznanego mężczyznę, który uderzył go w twarz. Poszkodowany upadł na chodnik tracąc przytomność. Zabrano go na odział ratunkowy szpitala HCP, gdzie uznano, że nie jest pilnym przypadkiem. Wyszedł więc ze szpitala. Kilka godzin później znaleziono go leżącego na chodniku z pianą na ustach i drgawkami. Znowu trafił do szpitala HCP.
Wówczas Marcinem zajął się Lesław L., który uznał, że pacjent jest pod wpływem narkotyków i odesłał na toksykologię szpitala im. Raszei. W szpitalu Raszei stwierdzono objawy neurologiczne i konieczność przetransportowania na oddział ratunkowy. Karetka zabrał pacjenta na Szwajcarską, gdzie natychmiast rozpoznano krwotok w mózgu. Tomograf wykazał krwiaka uciskającego tkanki. Operacja musiała się odbyć natychmiast.
Biegli, którzy zajmowali się tą sprawą uznali, że badanie tomografem trzeba było wykonać już w szpitalu HCP, dlatego oskarżono lekarza - Lesława L. Lekarz nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że był przekonany, że wysłanie pacjenta na toksykologię przyspieszy udzielenie mu pomocy. Tymczasem doszło do opóźnienia diagnostyki, w wyniku czego pacjenta nieumyślnie narażono na ciężki uszczerbek na zdrowiu za co grozi do roku więzienia.
Ostatecznie sąd nałożył na lekarza karę grzywny w wysokości 12 tysięcy złotych. L. musi też zapłacić pacjentowi 20 tysięcy złotych nawiązki. Mężczyzna może pracować dalej jako lekarz. Sąd przyznał, że na pogorszenie się stanu pacjenta wpływ miało też jego zachowanie - opuścił bowiem szpitalną poczekalnię i wrócił po kilku godzinach w dużo gorszym stanie.
Jak informuje GW., pacjent do dziś mierzy się z konsekwencjami zdarzeń sprzed 6 lat. Stracił wzrok w jednym oku, ma niedowład jednej nogi i problemy z pamięcią.
Najpopularniejsze komentarze