Mężczyzna miał prosić dziewczynkę, żeby wsiadła do jego auta na przystanku pod Poznaniem. Zaskakujące wyjaśnienie sprawy
Sytuację z Walerianowa w gminie Komorniki opisywaliśmy na epoznan.pl w ubiegłym tygodniu.
W mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że do dziewczynki czekającej na autobus w Walerianowie podjechał samochodem mężczyzna, który zachęcał ją, by wsiadła do jego auta. Rodzice dziecka poinformowali o tym innych mieszkańców apelując o ostrożność. O sprawie powiadomiono też policję.
Okazuje się, że na szczęście był to "fałszywy alarm". - Gdy cała ta sytuacja została opisana w mediach społecznościowych, do policjantów zgłosił się starszy mężczyzna, który przyznał, że to on pojawił się na przystanku autobusowym i rozmawiał z dziewczynką - mówi Marta Mróz z poznańskiej policji. - Jak nam wyjaśnił, doszło do pomyłki. Pomylił on dziewczynkę stojącą na przystanku ze swoją wnuczką. Tego feralnego dnia jego wnuczka spóźniła się na autobus, zadzwoniła do rodziny z tą informacją, a dziadek chciał ją podwieźć. Myślał, że to właśnie ona stoi na przystanku - dodaje. Gdy mężczyzna zorientował się, że to nie jego wnuczka, odjechał.
- Sytuacja została wyjaśniona i jest to potwierdzenie, że w tym rejonie nie doszło do niebezpiecznej sytuacji. Warto przy tym pochwalić zarówno postawę mężczyzny, który orientując się, że jego zachowanie mogło wprowadzić niepokój wśród mieszkańców, sam zgłosił się na komisariat i wszystko wyjaśnił. Pochwała należy się też zaczepionej dziewczynce, która nie zareagowała na propozycję obcego i powiadomiła o wszystkim rodziców - zaznacza Mróz. - Na pewno warto być czujnym i każdą podejrzaną sytuację nam zgłaszać. Każdy sygnał związany z potencjalnym niebezpieczeństwem dla dzieci jest przez nas traktowany bardzo poważnie - zapewnia.
Najpopularniejsze komentarze