Szokujące zeznania w sprawie Świetłany P.: "kilkuletniej dziewczynce włożyła do buzi mokrą pieluchę"
Nowe informacje dotyczące koszmaru podopiecznych Switłany P., matki zastępczej z Ukrainy, ujawnia Piotr Żytnicki na łamach Gazety Wyborczej.
W polskich sądach to bezprecedensowa sprawa. Switłana P. jest oskarżona o znęcanie się nad dziećmi i sprzedawanie ich pedofilom zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce. Jak relacjonuje Gazeta Wyborcza, na rozprawie zeznawała lekarka, która badała dzieci po ich przyjeździe do Polski. Opisała ich tragiczny stan - były zaniedbane, niedożywione, wystraszone i miały liczne obrażenia.
Lekarka wspomniała, że dzieci były bardzo wychudzone, miały niedobór masy ciała i fatalny stan uzębienia. Switłana P. tłumaczyła, że dzieci nie mają apetytu, wybrzydzają i nie chcą jeść. Dzieci również opowiadały lekarce o przemocowych czynach, których dopuszczała się nad nimi Switłana P. Karą za najmniejsze przewinienia było pozbawienie snu, a dzieci musiały stać całą noc. Relacje dzieci wskazywały na także inne formy znęcania, takie jak bicie, głodzenie, podawanie nieznanych substancji oraz przemoc seksualna. Dzieci miały wyrywane włosy za przewinienia. Jednej z dziewczynek Świetłana miała kazać jeść wymiociny. Jak zeznawała lekarka, jednej z dziewczynek Switłana P. wkładała do buzi mokrą pieluchę, co miało być karą za jej posiusianie się.
Lekarka oceniła, że wypowiedzi dzieci nie mogły być konfabulacją.
Podejrzenia wobec Switłany P. pojawiły się, gdy małżeństwo, które pomagało jej zaaklimatyzować się w Polsce, zawiadomiło policję o przemocowych czynach. Switłana P. została aresztowana, a dzieci oddano pod opiekę tego małżeństwa. Później dzieci opowiadały o przemocy seksualnej, w tym o wizytach pedofilów.
Switłana P. przyznała się jedynie do bicia dzieci pasem i dłonią, a reszcie zarzutów zaprzeczyła.