W Termach Maltańskich 'na oko' oceniają, kto może skorzystać z wejścia dla osób z niepełnosprawnościami. "Nie wpuścili mnie, bo chodzę bez kul i bez wózka"
Problemy pojawiły się podczas trwającego remontu.
Sprawą po zgłoszeniu od poznanianki zajęła się "Gazeta Wyborcza". Pani Agnieszka, choć nie używa wózka i kuli w związku z chorymi stawami jest osobą niesprawną ruchowo. Będąc na Termach Maltańskich, chciała skorzystać z wejścia dla osób z niepełnosprawnościami, ale okazało się to niemożliwe. Kasjerka nie chciała sprzedać jej biletu i kazała przejść do innego wejścia. "Nie wpuścili mnie tym wejściem, bo chodzę bez kul i bez wózka. Ale chodzę bardzo powoli, mam słabą wydolność, to też zależy u mnie od dyspozycji danego dnia. Akurat wtedy trochę wcześniej chodziłam i naprawdę nie miałam już siły. To drugie wejście jest gdzieś naokoło, do windy trzeba dojść, na piętro wjechać, a później znów przejść jakiś odcinek" - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Agnieszka Zdunek.
"Zdenerwowałam się, bo wydało mi się to absurdalne, żeby kogoś z orzeczeniem o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym nie wpuszczono wejściem dla osób z niepełnosprawnością" - opowiada. "Poprosiłam panią kierowniczkę zmiany. Była bardzo miła dla mnie i powiedziała, że jednorazowo mogę wejść, ale podkreśliła też, że są takie zasady, że tym wejściem są wpuszczane tylko osoby poruszające się o kulach albo na wózku. Powiedziała mi również, że to ktoś odgórnie wpadł na taki pomysł, że ta pani w kasie ma oceniać "na oko", czy ktoś się wystarczająco z trudem porusza i że nie wystarczy orzeczenie o niepełnosprawności"- relacjonuje klientka Term Maltańskich.
Powodem zmian są prowadzone remonty. "Od 27.03 br. wejście do obiektu odbywa się głównymi schodami zewnętrznymi. Natomiast OSOBY NIEPEŁNOSPRAWNE (na wózkach oraz z widoczną niepełnosprawnością) wchodzą dolnym poziomem (tak jak dotychczas)" - możemy przeczytać na stronie obiektu.
O komentarz dziennikarze "Gazety Wyborczej" poprosili też przedstawicieli Term Maltańskich. "Nasz pracownik zachował się zgodnie z otrzymanymi zaleceniami dotyczącymi ruchu klienta i pani Agnieszka została poproszona o skorzystanie z nowego wejścia głównego" - mówi Filip Szymanowski, dyrektor marketingu i sprzedaży. "Zdajemy sobie sprawę z faktu, iż dla części osób skorzystanie z nowej drogi może okazać się problematyczne, dlatego też część osób z niepełnosprawnością może skorzystać z poziomu "zero", czyli dawnego wejścia do Term Maltańskich. Jest to jednak wyjątek, który dotyczy osób poruszających się na wózkach inwalidzkich lub z widoczną niepełnosprawnością ruchową" - dodaje.
"To wejście jest tylko dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Jak przyjdzie ktoś z niepełnosprawnością intelektualną, to znaczy, że nie może chodzić po schodach? Albo jak ktoś ma złamaną rękę lub nie ma ręki i ma orzeczenie o niepełnosprawności, to nie może chodzić po schodach? Oczywiście, że może" - komentuje całą sytuację na łamach "Wyborczej" Jerzy Krężlewski, prezes zarządu Term Maltańskich. "Moim zdaniem mamy do czynienia z sytuacją, gdzie osoba przyzwyczajona do danego wejścia, nagle zobaczyła, że jest inne, i tego nie akceptuje" - mówi prezes. "Nie chcemy, żeby był to taki automatyzm, jak z parkingami dla osób niepełnosprawnych. Wystarczy, że przyjedzie osoba mająca oznakowany samochód i dokument. My nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy ta osoba powinna stać na tym miejscu, czy nie" - dodaje. "Nie chcemy stwarzać takiej reguły, że wszelkie rodzaje niepełnosprawności kwalifikują do wchodzenia dołem, bo dla nas to jest problem. Po to zrobiliśmy tę przebudowę, żeby nie było kolejek, aby była szybsza obsługa, w związku z tym trzeba się do tego dostosować" - kończy Jerzy Krężlewski.
Najpopularniejsze komentarze