Reklama

Trwa proces sinolożki oskarżonej o plagiat pracy naukowej. Znowu nie pojawiła się w sądzie

Zdjęcie ilustracyjne | fot. Leon Gao / unsplash.com
Zdjęcie ilustracyjne | fot. Leon Gao / unsplash.com

Proces Anny K. ruszył w styczniu, a w tym tygodniu odbyła się kolejna rozprawa.

Historię sinolożki Anny K., która chciała zrobić habilitację na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, opisała Gazeta Wyborcza. Jak podała gazeta, komisji, która oceniała jej dorobek, wskazała do recenzji swoją pracę na temat twórczości chińskiego poety. Jeden z recenzentów, profesor Marcin Jacoby nabrał jednak wątpliwości, czy to na pewno jej dzieło. Zaczął więc sprawdzać fragmenty w... wyszukiwarce Google. Ku jemu zdziwieniu, natknął się na publikację w języku angielskim, która nie dość, że miała podobny tytuł do pracy Anny K., ale też łudząco podobne fragmenty. Szybko okazało się, że było to dosłowne tłumaczenie z angielskiego na polski. W bibliografii sinolożka nie wskazała jednak, że korzystała z tego opracowania.

TEJ! Zasługujesz na jesienny relaks. Linea Mare***** nad morzem to idealne miejsce na wypoczynek wśród sosnowych lasów. Odkryj spokój i komfort w wyjątkowym otoczeniu.
REKLAMA

Doktor K. do recenzji w ramach habilitacji dała także inne swoje prace. One również wzbudziły wątpliwości profesora Jacoby. Sprawdził. Jedna jest jego zdaniem składanką kilku zagranicznych książek, a kolejna plagiatem książki sprzed 10 lat wydanej w USA. Kobieta w dwa lata wydała kilka monografii naukowych, a do tego zbiory chińskich wierszy przełożone na język polski. Zdaniem profesora Jacoby, ale też innych specjalistów - takie tempo pracy wymagałoby niezwykłego geniuszu autora.

Gdy sinolożka dowiedziała się, że recenzenci negatywnie ocenili jej prace naukowe, chciała wycofać wniosek habilitacyjny, ale jej się to nie udało. Odrzucono jej wniosek, a sprawę zgłoszono prokuraturze. Ostatecznie kobieta jest oskarżona o jeden plagiat, za co grozi jej maksymalnie do 3 lat więzienia lub kara grzywny.

Anna K. w środę nie pojawiła się w poznańskim sądzie tłumacząc się złym stanem psychicznym. Zeznawał natomiast drugi naukowiec, który recenzował jej pracę. To dr hab. Józef Pawłowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie jak profesor Jacoby stwierdził, że praca naukowa kobiety była zbieżna z australijską książką sinolożki chińskiego pochodzenia Bi Xiyan, a w bibliografii nie było słowa na temat tej pozycji.

W sierpniu odbędzie się kolejna rozprawa, podczas której zeznawać ma profesor Dominika Mierzejewska z Uniwersytetu Łódzkiego. I ona negatywnie zrecenzowała pracę Anny K.

Dziś Anna K. nie wykłada na żadnej uczelni. Dostała zakaz w ramach postępowania dyscyplinarnego.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Problemy na Ławicy przez pogodę
9℃
1℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
10 km
Stan powietrza
PM2.5
20.00 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro