Reklama
Reklama

Polacy masowo kombinują, by dostać L4. Próbują nawet symulować w trakcie wizyty u lekarza

Zdjęcie ilustracyjne | fot. National Cancer Institute / unsplash.com
Zdjęcie ilustracyjne | fot. National Cancer Institute / unsplash.com

Niemal połowa (49%) ankietowanych twierdzi, że zna kogoś, kto skorzystał lub sama skorzystała z "lewego" zwolnienia lekarskiego.

Badania przeprowadzono na zlecenia Interii. Wynika z nich, że co czwarty pracownik zna wiele osób wyłudzających zwolnienia L4, a co 10 przyznaje, że sam korzystał z takiego "lewego" zwolnienia. Dwa razy częściej na taki krok decydują się mężczyźni niż kobiety, a do tego, zdecydowanie częściej mieszkańcy dużych miast. Zdaniem lekarza wypowiadającego się dla portalu, każdy lekarz rodzinny przynajmniej raz w karierze spotkał się z próbą wyłudzenia L4.

Jak to się odbywa? Pacjenci próbują wyłudzać zwolnienia drogą elektroniczną lub poprzez teleporadę telefoniczną. Dziś, gdy pandemia w zasadzie się skończyła, trudno jednak dostać zwolnienie bez badania przeprowadzonego przez lekarza. Dlatego pacjenci decydują się na symulowanie objawów choroby w gabinecie lekarskim. Gdy lekarz zorientuje się, że pacjent go okłamuje, albo nagle następuje "cudowne ozdrowienie" albo pojawiają się nerwy. Jest też grupa pacjentów, która przychodzi do lekarza i bezpośrednio mówi, że potrzebuje zwolnienia, bo np. musi odpocząć. Jak podkreśla rozmówca Interii, trudno jest takiej osobie wytłumaczyć, że wydawanie takiego zwolnienia jest prawnie niedopuszczalne.

Lekarze zwracają też uwagę na coraz popularniejszy "biznes" polegający na wystawianiu zwolnień lekarskich za opłatą. Wystarczy wejść na reklamujący się w sieci portal, wypełnić formularz i za opłatą dostaje się zwolnienie lub np. receptę na lekarstwa. Według lekarzy to bezprawne i niedopuszczalne, ale chętnych nie brakuje.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

4℃
1℃
Poziom opadów:
0.4 mm
Wiatr do:
14 km
Stan powietrza
PM2.5
10.80 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro