Bezdomność na Poznaniu Głównym. Nie tylko w holu dworca, ale i przy nim. "Kolejny problem to Romowie"
Nie ma dnia, by do naszej redakcji nie trafiała wiadomość od pasażera, który nie jest zadowolony z tego, jak wygląda poznański dworzec kolejowy.
Regularnie dostajemy wiadomości i prośby o interwencje w sprawie osób w kryzysie bezdomności, które "opanowały" dworzec. Skarżą się pasażerowie, którzy regularnie bywają na dworcu, ale też ci, którzy są tu okazjonalnie i przeraża ich zastany tam widok. Skarżą się, że nikt nic nie robi z ewidentnym problemem, a przebywanie w holu dworca jest niemal niemożliwe ze względu m.in. na nieprzyjemny zapach.
W tej sprawie napisała do nas Czytelniczka, która zwraca uwagę również na inny aspekt problemu. - Dojeżdżam codziennie do pracy. Czytając artykuły na epoznan widzę, że nie tylko ja mam takie uwagi. Faktem jest, że nie tylko hol główny jest pełen przykrych zapachów osób w kryzysie bezdomności. Czuć mocz na schodach ruchomych z peronu 5 (dawny 1). Jak jest cieplej to zbiera się na odruch wymiotny. Sama również widziałam osoby oddające mocz na parkingu Avenidy. Nie jest to niestety jedyny problem - pisze Paulina.
- Często te osoby przebywają w okolicach starej hali dworca, zaraz pod znanym wszystkim sklepem. W tym sklepie często dokonują kradzieży, czego byłam świadkiem. Byłam uwięziona w sklepie przez szarpiących się w przejściu mężczyzn. Bałam się, jak chyba każdy w takiej sytuacji. Widać, też jak leżą na ziemi, murach, czy ławkach nierzadko poobijani. Ja i inni zgłaszamy to, ale bez żadnego rezultatu. Przyjdą, popryskają woda twarz, aby trochę oprzytomniał, porozmawiają z jego kolegą i pójdą - taką reakcję policjantów widziałam, jak jeden z bezdomnych leżał na murku pod starym holem dworca. Pan obudzony wstał, zaczął się zataczać po czym położył się dalej - dodaje.
Ale zdaniem naszej Czytelniczki, kłopotem są też Romowie. - Stoją w przejściu podziemnym na perony - często to kobieta udająca staruszkę z psem lub, co gorsza, z dzieckiem i proszą o pieniądze. Zero reakcji ze strony służb, gdyż widuje to regularnie. Naprawdę nie rozumiem dlaczego jest przyzwolenie, aby takie rzeczy działy się na naszym dworcu. Na takie widoki i zdarzenia są narażone przecież dzieci i obcokrajowcy, którzy do nas przyjeżdżają.
Wyjaśnialiśmy już, że zarządca dworca odpowiedzialność za kwestię osób w kryzysie bezdomności przerzuca na miasto tłumacząc, że nie ma narzędzi umożliwiających mu rozwiązanie tego problemu. Zapewnia przy tym, że współpracuje z miejskimi jednostkami w tym zakresie. Zapytaliśmy Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie o problem bezdomności na dworcu. Czekamy na odpowiedź.
Najpopularniejsze komentarze