W Poznaniu wciąż okradają auta metodą "na koło"
Do ostatniego zdarzenia tego typu doszło 26 stycznia.
- Mężczyzna wybrał się w godzinach porannych na giełdę samochodową. Kiedy postanowił wrócić do domu, wsiadł do auta i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów zauważył kontrolkę, która wskazywała niskie ciśnienie w oponach - wyjaśnia Marta Mróz z poznańskiej policji. - Widząc to, wyszedł z samochodu, żeby sprawdzić co się stało. Okazało się, że jest mało powietrza w kole, dlatego postanowił je zmienić - dodaje.
Po chwili 43-latek zorientował się, że z miejsca pasażera zniknęła torba z pieniędzmi. W środku było 7000 złotych, a także karty płatnicze i dokumenty. To nie był przypadek. - Okazało się, że opona w pojeździe została celowo uszkodzona - przecięta w trzech miejscach - dodaje.
Policjanci apelują do kierowców o ostrożność. - Metoda "na koło" to jedna z metod, którą posługują się złodzieje. Kradzieże zaczynają się od uszkodzenia opony we wcześniej wytypowanym samochodzie. Takie auto nie jest wybrane przypadkowo. Sprawcy obserwują swoją ofiarę, a następnie uszkadzają oponę. Później czekają na dogodny moment, aż potencjalny poszkodowany zostawi w samochodzie swoje rzeczy, zatrzyma się i opuści pojazd. Wtedy złodzieje kradną gotówkę.