Odezwał się do nas mężczyzna z koziołkami ze Starego Rynku: "nie jestem żebrakiem, tylko opowiadam o nich dzieciom"
Mężczyzna zapowiada, że wciąż będzie bywał w tym miejscu, bo jest bardzo dobrze przyjmowany przez turystów, a jego zwierzęta sprawiają ogromną radość dzieciom.
Uwagę na mężczyznę z kozami zwróciła nasza Czytelniczka. Sprawdziliśmy. Okazało się, że zgłoszenia docierają już do straży miejskiej i dotyczą mężczyzny pojawiającego się w tym miejscu od lat.
Po naszej wczorajszej publikacji odezwał się do nas pan Roman, jest oburzony tym, że nazywają go żebrakiem. "Od kilku lat przyjeżdżam z koziołkami pod Ratusz i będę przyjeżdżał, bo dzieci mają z tego wielką radość, a ja przy okazji satysfakcję i trochę kaski" - tłumaczy i podkreśla, że nie chciałby być postrzegany, jako żebrak.
"Osobiście uważam, że żebranie to nic nierobienie i wyciąganie ręki, a ja prezentuję koziołki, opowiadam turystom legendę o koziołkach, rozmawiam z turystami dosłownie z całego świata. To, że przy okazji zbieram kasę na karmę dla tych koziołków, przeszkadza niewielu ludziom. Często słyszę pozytywne opinie od turystów" - dodaje. "Skoro człowiek na coś zbiera i nazywany jest żebrakiem to z tego wynika, że kwestujący na cmentarzach i z WOŚP -u to też żebracy. Mim na Starym Rynku, to też żebrak i chłopak pokazujący triki z piłką i zbierający pieniążki, to też żebrak i ten co gra na akordeonie i ludzie mu wrzucają - tak samo" - wymienia.
"Nigdy z koziołkami nie przyjeżdżam w złą pogodę, bo byłoby to złe dla ich zdrowia i nie byłoby zainteresowanych" - pisze mieszkaniec Kaźmierza i dodaje, że po remoncie Starego Rynku będzie pojawiał się też w innym charakterze. "W okresie bożonarodzeniowym znów będę grać na akordeonie kolędy przy choince i żłóbku, więc pewnie znów będzie o czym pisać i mówić, bo żebrak będzie w akcji. Ale to też mnie nie zniechęci" - dodaje. "Mam swoje pasje i warto je mieć" - podkreśla.
Najpopularniejsze komentarze