Były ministrant walczy przed sądem o milion złotych zadośćuczynienia od Archidiecezji Poznańskiej
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył proces.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", proces decyzją sądu będzie odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Dziennikarzy wyproszono z sali. Gdy nie chcieli jej opuścić, sędzia wezwała policję. O utajnienie procesu wnioskowała archidiecezja, mimo tego, że pokrzywdzony chciał, by był on jawny. 44-letni obecnie mężczyzna chciał publicznie opowiedzieć o tym, co spotkało go w latach 90-tych.
Jak twierdzi poszkodowany, gdy miał 13 i 14 lat był on molestowany przez ówczesnego proboszcza z Wojnowic. Opowiedział o tym dopiero 25 lat później. Mężczyzna przyznał, że zdarzenia z tamtych lat wywołały u niego depresję. Kilka razy próbował targnąć się na swoje życie. Odeszła od niego żona, zabierając dzieci. Były ministrant postanowił opowiedzieć o swoich traumatycznych przeżyciach sprzed lat po obejrzeniu filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Opublikował również list do metropolity poznańskiego abpa Stanisława Gądeckiego z lutego 2017 r., w którym opisał swoje przeżycia. Ksiądz w 2017 roku został pozbawiony urzędu proboszcza i wtedy zakazano mu kontaktów z dziećmi oraz młodzieżą. O sprawie powiadomiona została też wówczas też prokuratura, ale odmówiła wszczęcia śledztwa "z uwagi na przedawnienie karalności czynów zabronionych". W styczniu 2021 roku abp Stanisław Gądecki, wydał dekret usuwający ówczesnego ks. Jerzego ze stanu duchownego.
Wówczas poszkodowany postanowił ubiegać się w sądzie zadośćuczynienia i przeprosin. Kolejna rozprawa zapowiedziana jest na styczeń.
Najpopularniejsze komentarze