Problem dzików w mieście narasta? "Ciężko znaleźć trawnik, który nie nosiłby śladów dzików"
![Trawnik zniszczony przez dziki na osiedlu Śmiałego | fot. Tomek](https://epoznan.pl/storage/gallery/93130/9hi9vsYI1KhLrkw0CFJDJKnb1Y5YL45x_wmgallery.jpg?1663327314)
Zapytaliśmy straż miejską, czy rzeczywiście dostaje więcej zgłoszeń od mieszkańców.
Do naszej redakcji od pewnego czasu dociera coraz więcej sygnałów od mieszkańców o dzikach ponownie pojawiających się w mieście. Sytuacja w ostatnich miesiącach wydawała się być stabilna, ale obecnie sygnałów jest więcej. W tej sprawie napisał do nas m.in. Tomek.
- Czy redakcja może coś zrobić, żeby straż miejska, bądź inne służby zaczęły działać, żeby usunąć dziki z miasta? Cały północny Poznań jest poryty, dziki panoszą się po osiedlach, a po ciemku strach wyjść z domu. Kilka lat temu dziki odłowiono i była odrobina spokoju. Obecnie plaga dzików jest chyba jeszcze większa, niż wtedy. To realne i bardzo konkretne zagrożenie życia i zdrowia dla ludzi i psów - pisze nasz Czytelnik. - Czy służby miejskie potrafią tylko mandaty wystawiać? Czy czasami zrobią też coś dla bezpieczeństwa mieszkańców? Czy ktoś naprawdę wierzy w te brednie, że dziki nie są niebezpieczne? W załączeniu zdjęcie z os. B. Śmiałego. Miejscami tereny zielone są całkowicie zrujnowane. Ciężko na tym osiedlu znaleźć trawnik, który nie nosiłby śladów dzików - dodaje.
Jak to wygląda w statystykach straży miejskiej? W 2019 roku do SM wpłynęło niespełna 700 zgłoszeń dotyczących dzików w mieście. Potwierdzono i przekazano do Centrum Zarządzania Kryzysowego 61 miejsc przebywania dzików. W kolejnym, pandemicznym roku, odnotowano wzrost zgłoszeń - było ich ponad 2,5 tysiąca, z czego 240 miejsc potwierdzono. Ubiegły rok był pod tym względem rekordowy. Do SM wpłynęło prawie 4000 zgłoszeń dotyczących dzików, z czego potwierdzono i przekazano do CZK 271 lokalizacji.
W tym roku, do końca sierpnia, do SM wpłynęło "zaledwie" 666 zgłoszeń dotyczących występowania dzików w mieście. 39 interwencji zakończyło się przekazaniem informacji do CZK. - Czy problem narasta? Pewnie tak, ale nie ma to jeszcze odzwierciedlenia w reakcji mieszkańców, przynajmniej na poziomie poprzednich okresów - wyjaśnia Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. I jak zapewnia, nikt nie bagatelizuje tego problemu. - Wykonujemy swoją pracę w zakresie, który został SMMP powierzony. Nie dziwię się natomiast mieszkańcom, gdyż wielu z nich nie zna procedur obowiązujących w mieście. Spodziewają się, że po telefonie do straży miejskiej przyjedziemy i dziki usuniemy, a tak to nie działa - dodaje.
- Zgodnie z przyjętą w naszym mieście procedurą patrole straży miejskiej potwierdzają zgłoszenie mieszkańców i okresowo (raz w tygodniu) zestawienie miejsc bytowania dzików przekazywane jest do Centrum Zarządzania Kryzysowego, które funkcjonuje przy Wydziale Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania. Tam, na podstawie pozyskanych informacji, podejmowane są decyzje - WZKiB UMP współpracuje z łowczym i firmą, która w sposób profesjonalny zajmuje się zwierzętami dzikimi na terenie miasta - tłumaczy Piwecki.
Jak zauważa rzecznik, w większości przypadków to ludzie są odpowiedzialni za wizyty dzików w mieście. Przyciągają je chociażby wyrzucone resztki jedzenia czy niewłaściwie zabezpieczone śmieci. - Dziki z populacji miejskiej nie są w stosunku do człowieka agresywne. Oczywiście to jest zawsze zwierzę i nie ma gwarancji jak się zachowa, np. mając pod opieką młode lub jeżeli puszczony bez nadzoru pies zacznie je atakować. Zwierzęta te, przynajmniej w mojej ocenie stanowią zagrożenie, ale w komunikacji - dzik w zetknięciu z jadącym samochodem może zostać ranny i wtedy będzie zachowywał się agresywnie, może doprowadzić do wypadku drogowego, nawet z najpoważniejszymi skutkami - kończy.
Najpopularniejsze komentarze