Reklama
Reklama

Zmiótł chłopaka z przejścia dla pieszych. Przyznał się do potrącenia, ale nie do tego, że był pijany

Zdjęcie ilustracyjne | fot. angrysibarit/pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne | fot. angrysibarit/pixabay.com

Bartosz P. 24 listopada 2021 roku wjechał rozpędzoną osobówką na skrzyżowanie ulic Żeromskiego i Dąbrowskiego. Z ogromną siłą uderzył w Igora Krzemińskiego.

Obrażenia były tak duże, że chłopak zmarł. Bartosz P. stanął przed sądem z zarzutami jazdy pod wpływem alkoholu, potrącenia pieszego i nieudzielenia pomocy. W poniedziałek odbyła się sprawa sądowa. Jak informuje Gazeta Wyborcza, rodzina zmarłego Igora Krzemińskiego domagała się od oskarżonego przeprosin i skruchy. Bartosz P. przyznał się do potrącenia, ale nie do tego, że był pijany.

Prokuratura ustaliła, że wjechał na przejście na czerwonym świetle. Zapaliło się sekundę przed wypadkiem, ale wcześniej świeciło się pomarańczowe, kierowca powinien był się zatem zatrzymać. Według prokuratury gnał z prędkością 117 km na godzinę - informuje Gazeta Wyborcza i wyjaśnia również, że prędkość 117 km/h pojawia się w akcie oskarżenia, jednak w opinii biegłego od rekonstrukcji wypadków kierowca zwalniał i miał uderzyć w Igora z niższą prędkością, czyli 67 km na godzinę. Co nie zmienia faktu, że ta prędkość była również niedozwolona.

Igor Krzemiński zanim wszedł na pasy miał patrzeć na światła dla kierowców, te były już pomarańczowe, więc chłopak wszedł na pasy. Zrobił to dwie sekundy przed zapaleniem się zielonego światła dla pieszych.

Prokuratura uznała, że w ten sposób przyczynił się do wypadku, choć winę ponosi przede wszystkim kierowca. Nie zatrzymał się bowiem przed pasami, przekroczył prędkość, nie zachował ostrożności, wjechał na czerwonym, a w dodatku był pijany - podaje Gazeta Wyborcza.

Kierowcę zatrzymano pięć godzin po wypadku. We krwi miał dwa promile alkoholu. Mężczyzna przekonywał, że piwo kupił i wypił po wypadku, a kiedy potrącił Igora miał był trzeźwy. Biegli uznali jednak, że to niemożliwe, bo wtedy miałby we krwi najwyżej 1,2 promila. Oznacza to, że już w chwili wypadku był nietrzeźwy i miał 0,82 promila - podaje Gazeta Wyborcza. Mężczyzna tłumaczył się, że nie wie, skąd wyszedł taki wynik, przyznał również, że wcześniej spożywał alkohol, ponieważ miał problemy w rodzinie.

Oskarżony przyznał się również do tego, że nie miał prawa jazdy. Ukończył kurs nauki jazdy, ale nie potrafił zdać egzaminu teoretycznego.

Sprawca śmiertelnego wypadku podczas wcześniej składanych wyjaśnień deklarował, że będzie na kolanach przepraszał rodzinę zmarłego Igora Krzemińskiego, jednak na poniedziałkowej rozprawie nie zrobił tego.

- Chciałbym przeprosić i prosić o wybaczenie rodzinę Igora. Płakałem za nim. Nie zrobiłem tego specjalnie. Wiem, że to może być ciężkie do wybaczenia, i zrozumiem, jeśli państwo nie wybaczą. Gdybym mógł cofnąć czas lub zamienić się z Igorem miejscami, tobym to zrobił. W areszcie biorę leki... - powiedział Bartosz P. podczas rozprawy. Jego wypowiedź zakłócił partner siostry nieżyjącego Igora, krzyknął w stronę sprawy - Już ja cię wyleczę. Sędzia i policja upominały mężczyznę o zachowanie spokoju.

Kolejna rozprawa ma się odbyć 18 lipca. Sąd chce przesłuchać kolejnych świadków, jednak rodzina zmarłego Igora Krzemińskiego już zadeklarowała, że z powodu zbyt dużych emocji nie chcą być na kolejnej rozprawie. Czekają na sprawiedliwy wyrok. Bartoszowi P. grozi do 12 lat więzienia.


Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

10℃
0℃
Poziom opadów:
2.7 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
17.66 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro