Justyna S. jednak stanie przed sądem w sprawie zniesławienia
Wszystko miało swój początek w październiku 2019 roku.
16 października 2019 roku na facebookowym profilu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP pojawił się wpis, w którym była mowa o "cichej eutanazji" w polskich szpitalach. Wpis oburzył środowisko lekarskie. Stowarzyszenie STOP NOP szybko zaczęło wycofywać się ze słów opublikowanych na swoim profilu. Na swojej stronie internetowej umieściło wpis, w którym podkreślało, że apel "zamieściło grzecznościowo".
W 2020 roku warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie (zawiadomienie złożył prezes Naczelnej Rady Lekarskiej domagając się ukarania zarządu stowarzyszenia za zniesławienie) uzasadniając, że nie widzi interesu społecznego w objęciu ściganiem z urzędu występku prywatnoskargowego. W listopadzie ubiegłego roku miał natomiast ruszyć proces po tym, jak zawiadomienie w tej sprawie złożył jeden z poznańskich lekarzy. Ale proces się nie rozpoczął - sprawę umorzono ze względów formalnych.
Dziś Gazeta Wyborcza podaje, że doszło do zwrotu akcji w tej sprawie. Zarówno prokuratura, jak i pełnomocnik lekarza złożyli zażalenie na postanowienie sądu w sprawie Justyny S. W środę Sąd Okręgowy uchylił decyzję sądu pierwszej instancji, a to oznacza, że może ruszyć proces.
Justynie S. grozi nawet rok więzienia.
W ubiegłym roku tak Justyna S. Wyjaśniała sprawę: "Prawdziwym pokrzywdzonym nie jest lekarz, jak podają poznańskie media poinformowane przez Wielkopolską Izbę Lekarską, a kobieta (całe życie pracująca w opiece medycznej), której przyczyną śmierci według opinii jej córek było podanie zbyt wysokich dawek leków (obie córki są po studiach medycznych, a jedna z nich jest biegłą sądową). Toczy się sprawa o błąd medyczny. W 2019 roku grzecznościowo opublikowaliśmy ich apel o zgłaszanie się kolejnych rodzin osób zmarłych".
Najpopularniejsze komentarze