Od 28 lat trwają poszukiwania zabójcy młodej pielęgniarki. Jest apel prokuratury
Do zdarzenia doszło w Ostrzeszowie.
Do tragedii doszło 2 października 1994 roku. Jak informuje PAP, 27-letnia pielęgniarka ostrzeszowskiego szpitala dziecięcego wróciła rano po dyżurze do domu. Miała udać się do domu rodziców oddalonego o kilka kilometrów na niedzielny obiad, jednak jak przyjechał po nią ojciec, powiedziała, że jest zmęczona i musi jeszcze chwilę odpocząć. Umówiła się z nim na 13:30. Gdy mężczyzna wrócił po południu, córki już nie zastał. Na stole znajdowała się jedynie kartka z informacją, że udała się piechotą. Jednak do domu rodziców nie dotarła.
W trakcie czynności procesowych ustalono, że pokrzywdzona wyszła z domu przed godz. 12, kilkadziesiąt minut później była jeszcze widziana na ulicy Grabowskiej prowadzącej do rodzinnej wsi, potem ślad zaginął - powiedział w rozmowie z PAP Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Podjęte czynności poszukiwawcze - jak wyjaśnił Meler - nie przyniosły żadnego rezultatu. Dodał, że śledczy brali pod uwagę różne okoliczności. Kobieta była znana ze swojej sumienności, obowiązkowości i słowności, więc od razu podejrzewano, że coś musiało się stać. Wykluczono ucieczkę - powiedział.
Elementy ludzkiego szkieletu po upływie 1,5 roku po zdarzeniu znalazł pracownik gospodarstwa rybackiego w zaroślach przy stawach hodowanych w miejscowości Królewskie. Okazało się, że to zwłoki zaginionej 27-latki. Według ustaleń biegłych kobieta miała uraz głowy. Do tej pory nie ustalono sprawcy.
Kobieta została przyniesiona w zarośla z tym co miała przy sobie, między innymi z parasolką, ciało zostało ułożone na boku. Podejrzewamy, że do zdarzenia doszło w innym miejscu, a przy stawach ukryto jej ciało - powiedział rzecznik. Ponownie zwracamy się z apelem o pomoc. Może ktoś coś widział, coś wie i po tylu latach odważy się przekazać swoją wiedzę policji -dodał Meler.
Najpopularniejsze komentarze