Reklama
Reklama

Jedna z poznańskich uczelni nie chce wprowadzić zdalnego nauczania. Studenci złożyli pismo u rektora

Zdjęcie ilustracyjne. | fot. pixabay.com/PhotoMIX-Company
Zdjęcie ilustracyjne. | fot. pixabay.com/PhotoMIX-Company

"Zmuszają studentów do przychodzenia na zajęcia mimo wysokiej liczby zakażeń".

Napisał do nas student jednej z poznańskich uczelni zgłaszając problem braku możliwości przejścia na zdalny tryb nauczania.

Wiele innych poznańskich uczelni przechodzi na nauczanie w pełni zdalne. Władze niestety nie reagują, a na indywidualne prośby studentów odpowiadają wręcz arogancko. Studenci boją się o zdrowie swoje i swoich bliskich i czują się wykluczeni przez brak możliwości uczestnictwa w zajęciach i zaliczeniach on-line. Co więcej dochodzi do dużych nierówności bo w zależności od wydziału część studentów ma zajęcia zdalne, a część stacjonarne powodując poczucie segregacji na lepszych i gorszych - napisał Michał z poznańskiego uniwersytetu. Przedstawił również treść pisma, jakie studenci skierowali do rektora uczelni.

Na wydziale brak zrozumienia dla potrzeb studentów i pewnego rodzaju dyskryminację. Nie zrozumiałe dla nas jest, dlaczego w dobie ponad 50tys. zachorowań uczelnia nie podejmuje żadnych środków ochrony wobec studentów prawa, dzieli ich na lepszych i gorszych, wprowadzając totalny chaos w modalności zajęć. My jako psychologia mamy zajęcia zdalne, mimo iż w większości chcielibyśmy mieć zajęcia na uczelni, ale rozumiemy troskę o nasze zdrowie, o naszych bliskich, o nasze miejsca pracy - tak brzmi fragment listu do rektora uczelni. W dalszej części pisma studenci zarzucają władzom uczelni, że w budynku jest zbyt zimno. Na korytarzach ma być 13 stopni, a w salach po 17 stopni. Bufet według relacji studentów działa tylko do 12:00 a już po tej godzinie nie mogą zjeść nic ciepłego.

Słyszymy w bufecie, że dla garstki studentów nie opłaca się uruchamiać bufetu. Dlaczego część zajęć mamy zdalnie, część egzaminów mamy zdalnie, a część na uczelni? Dlaczego nie możemy sobie ułożyć harmonogramu tygodnia, gdyż z dnia na dzień okazuje się, że zajęcia są zdalnie, a następnie jednak są na uczelni. Płacimy niemałe pieniądze, nie chcemy być tak traktowani. Dojazdy kosztują, noclegi kosztują. Czy my studenci dzienni chodzimy w kratkę, czy my studenci zaoczni chodzimy w kratkę, nikogo to nie interesuje. Zgadzamy się, że zapisaliśmy się na studia odbywające się na uczelni, ale kompletnie nie rozumiemy, czemu przy kilkuset zakażeniach mamy zajęcia zdalne, a przy 50 tys. mamy być na uczelni. Wiemy, że osoby żyjące w naszym otoczeniu w każdej chwili mogą mieć pozytywny test, mamy przyjść na zajęcia, czy narazić się na nieprzyjemności z tytułu nieobecności? Czy mamy być może kogoś zarazić, kogo bliski ciężko zachoruje, czy też nie. Są to dla nas naprawdę trudne tematy. Mamy dzieci, dziadków, tak samo jak Państwo, nasi wykładowcy. Chcemy, by ktoś nami kierował, a nie wprowadzał permanentny chaos - napisali studenci do swojego rektora zgłaszając jeszcze kilka innych problemów, które wykraczają poza temat zdalnego nauczania. Korespondencję zakończyli w dość osobliwy sposób: Liczymy na mądrość i roztropność Jego Magnificencji.

Na ostatniej konferencji minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział nauczanie zdalne w szkołach podstawowych od 27 stycznia. Pisaliśmy o tym tutaj Natomiast Uniwersytet im. Adama Mickiewicza 10 stycznia wrócił do nauczania stacjonarnego, co również wywołało skrajne emocje, ale zdania były podzielone. Pisaliśmy o tym już wcześniej.

Czy uważasz, że wszystkie uczelnie powinny przejść na zdalny tryb nauczania?

  • 0%
  • 0%
  • 0%

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

10℃
0℃
Poziom opadów:
2.7 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
9.99 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro