Pięć nastolatek zginęło w pożarze. Poznaniak nie przyznaje się do winy
Proces przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się po niemal trzech latach od tragicznego zdarzenia.
Przypomnijmy do tragicznego zdarzenia doszło w styczniu 2019 roku w jednym z escape roomów w Koszalinie. W pożarze zginęło pięć 15-latek. W poważnym stanie do szpitala trafił też mężczyzna - pracownik obiektu. Według wstępnych ustaleń przyczyną tragedii było rozszczelnienie butli z gazem. Jak ustaliła prokuratura w obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Nastolatki zatruły się tlenkiem węgla.
Zarzuty w tej sprawie usłyszały cztery osoby. Poznaniak Miłosz S. organizator escape roomu, wynajmujący lokal , jego babcia Małgorzata W., która rejestrowała działalność, jego matka Beata W., która współprowadziła działalność oraz Radosław D., pracownik escape roomu, który miał nie gasić pożaru i nie wezwać straży pożarnej. Oskarżonym postawiono zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escapie roomie i nieumyślnego doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek. Grozi im do 8 lat więzienia.
Jak informuje PAP organizator escape roomu nie przyznaje się do winy. Zaznaczył, że nie będzie odpowiadał na pytania stron. Przeczyta jedynie oświadczenie, które liczy 31 stron. Jest to dla mnie ogromna moralna trauma. Codziennie pochylam się w modlitwie o dusze dziewczynek. Chciałbym, by ta moja modlitwa była wysłuchana. Modlę się także za rodziców dziewczynek i ich bliskich - mówił cytowany przez PAP Miłosz S. Mężczyzna w środę będzie kontynuował odczytywanie swojego oświadczenia.