W Poznaniu doszło do próby uprowadzenia dziecka w centrum handlowym? Sprawdziliśmy
Kilkanaście osób napisało do nas w tej sprawie.
- Od kilku godzin krąży po internecie post o próbach porwania dzieci w Swadzimiu i King Crossie. Chciałabym zapytać, czy cokolwiek na ten temat wiadomo, czy to fake... - pisze Czytelniczka Joanna. - W sieci krąży info o próbach porwania dzieci w galeriach handlowych. Jeśli to prawda to powinni Państwo o tym napisać. Czy mogliby to Państwo zweryfikować - dopytuje kolejny Czytelnik. Takich wiadomości dostaliśmy zdecydowanie więcej. W każdej pojawiał się screen z Facebooka, na którym można przeczytać, że w markecie na terenie Swadzimia próbowano "ukraść dziecko". Miało dojść do przepychanki pomiędzy kobietami, które miały próbować wyprowadzić ze sklepu obce dziecko. Rzekomo policjanci, którzy pojawili się na miejscu przyznali, że do podobnego incydentu miało dojść także w King Crossie. - Tam porywacze wyjęli dziecko z wózka i uciekli z nim do łazienki. Zdążyli przebrać dziecko i ogolić mu głowę! Tam na szczęście ochroniarzowi udało się udaremnić dalsze działania porywaczy - czytamy we wpisie.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Andrzejem Borowiakiem z wielkopolskiej policji. - Kilka dni temu zgłosiła się do nas mieszkanka gminy Tarnowo Podgórne, która opowiedziała o zdarzeniu ze środy, 3 listopada - mówi. - Będąc na terenie marketu w Swadzimiu, uwagę kobiety, która zgłosiła się na policję zwróciła mała dziewczynka i jej matka. Dziewczynka bawiła się na karuzeli na terenie obiektu. Dziecko głośno wołało mamę siedzącą obok, która w tym czasie ją ignorowała i była zapatrzona w telefon - relacjonuje Borowiak.
W końcu kobieta opisująca policji sytuację udała się ze swoją córką na zakupy do kolejnego sklepu w tym samym centrum handlowym. - Nagle pojawiła się przy niej właśnie ta kobieta, która wcześniej siedziała zapatrzona w telefon komórkowy i zaczęła popychać córkę zgłaszającej mówiąc do niej "chodź, chodź". Matka dziewczynki zareagowała natychmiast, a wtedy kobieta powiedziała, że "chyba pomyliła dzieci". To cała historia - tłumaczy.
Jak podkreśla Borowiak, kobieta, która pojawiła się na komisariacie, nie złożyła oficjalnego zawiadomienia tylko opisała policjantom, co się stało. - Jak przyznała, przyszła na komisariat, bo słyszała, że w Poznaniu dochodzi do porwań dzieci.
Andrzej Borowiak zauważa, że sytuacja nie wskazuje na to, by w centrum handlowym mogło dojść do próby uprowadzenia dziecka. - Równocześnie zapewniam, że w ciągu ostatnich lat nie mieliśmy żadnej próby porwania czy też porwania dziecka w Poznaniu, także z centrum handlowego. Jeśli takie informacje się pojawiają, są to kłamstwa, które mają na celu chyba tylko przerazić rodziców - kończy.
Najpopularniejsze komentarze