Dzik zaatakował psa: "za chwilę dzików będzie tu więcej jak ludzi"
Do sytuacji doszło na ulicy Wiatracznej na poznańskim Chartowie.
- Zastanawiam się jak długo władze miasta będą czekać, aby coś z tym zrobić. Wczoraj nasz pies został zaatakowany na ul. Wiatracznej. Dziś rano na ulicy Wiatracznej 2 dziki zaatakowały naszą sunię owczarka niemieckiego. Mąż był z nią na spacerze. Została ugryziona. Czy w końcu ktoś coś zacznie robić w tej sprawie? Jest ich coraz więcej. Właśnie przybyło 12 młodych. Strach wyjść z psem. Nie mamy tu nawet wybiegu i nie można pójść w bezpieczne miejsce, a za chwilę nikt nie będzie się czuł bezpieczny. Do straży nie można się dodzwonić i w zasadzie nie robi się nic. Wczoraj też na Wiatracznej podobna sytuacja wydarzyła się właścicielowi z innym psem. Co musi się wydarzyć, żeby w końcu odpowiedni ludzie coś zrobili? Pomijając już to, że jest mnóstwo ich odchodów z pasożytami, którymi zarażają się psy. Czy jest jakaś grupa mądrych ludzi, która zajmie się właśnie tematem dzików? Za chwilę dzików będzie tu więcej jak ludzi. I co wtedy - dopytuje nasza Czytelniczka Ewa.
Miejscy urzędnicy regularnie zapewniają, że zajmują się problemem dzików, ale niestety często jest to walka z wiatrakami. Co zrobić jeśli na naszej drodze napotkamy dzika? - Nie próbujmy ich przeganiać, nie dokarmiajmy, nie próbujmy głaskać, nie róbmy sobie z nimi "selfie", nie szczujmy psami - podkreśla Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Poznania. - Wykonajmy telefon na całodobowy numer alarmowy Straży Miejskiej: 986 i poinformujmy, gdzie dokładnie przebywają w tej chwili zwierzęta. Straż Miejska przyjmie zgłoszenie i uda się na miejsce. Jeżeli nie uda się strażnikom przepłoszyć zwierząt na tereny zalesione, powiadomią Centrum Zarządzania Kryzysowego. Dyżurny skieruje na miejsce wyspecjalizowanych i doświadczonych pracowników zajmujących się dzikimi zwierzętami na terenie Poznania - dodaje.
Najpopularniejsze komentarze