Byli pracownicy Cafe La Ruina i Raj oskarżają szefów o mobbing i złe traktowanie. "Przepraszamy za nadszarpnięte zaufanie"
W mediach społecznościowych zawrzało.
W mediach społecznościowych od kilku dni krążą relacje rzekomych byłych pracowników lokalu, który w Poznaniu uzyskał status kultowego. Chodzi o Cafe La Ruina, kiedyś działające na Śródce, a od pewnego czasu przy Świętym Marcinie. Z relacji byłych pracowników wynika, że nie traktowano ich w tym miejscu dobrze.
Opisy trafiły do internetu za pośrednictwem użytkowniczki Instagrama, która zachęciła internautów do podzielenia się historiami o "pracodawcach - patusiarzach". Skarżono się na wiele miejsc w Polsce, a jednym z nich jest właśnie poznańska La Ruina. W wiadomościach od "byłych pracowników" można przeczytać, że pracownicy nie otrzymują tam umowy o pracę. Muszą pracować na umowie zleceniu z najniższą stawką. "Resztę" mają dostawać pod stołem. Ale nie są to jedyne zarzuty. Byli pracownicy skarżą się na straszenie sądami oraz mobbing. Przytoczono historię dziewczyny, która zwolniła się z Ruiny, znalazła nową pracę i byli szefowie napisali do jej nowego szefa oskarżając ją o kradzież przepisów oraz zaznaczając, że ona nie nadaje się do pracy. - Chowają się za szyldem każdej popularnej akcji czy protestów w Polsce, a sami przeprowadzają się do Danii albo urządzają sobie wyprawy po całym świecie, w momencie kiedy ich pracownicy pracują na śmieciówkach i popadają w depresję - pisze były pracownik.
Inni byli pracownicy skarżą się na pracę po 15, a nawet 17 godzin dziennie nawet przez 5 - 7 dni ciągiem. Gdy poskarżono się na to właścicielce, ta miała odpowiedzieć, że "jeśli jesteś zmęczony i pracujesz na 70% to będziemy ci płacić 70%". Kilka razy przytoczono też historię przyjaciela właścicieli, a równocześnie byłego pracownika, który niesłusznie miał zostać przez nich obrzucony błotem. Są też oskarżenia o "obmacywanie dziewcząt w czasie pracy" i zastraszanie.
Pokazano też screen wiadomości, jaką właściciel miał wysłać do pracownika. "Serio przerasta was procedura na zapisanie 3 informacji? Ja mam teraz dobre flow na adios z roboty. Zapraszam" - napisał. Inny zarzut dotyczy... wyrzucenia 4,5 tony gruzu z remontu nowego lokalu do... śmieciarki na odpady zmieszane. Pracownicy ze śmieciarki mieli dostać kilkaset złotych łapówki i zabrać gruz. - To ci sami ludzie, którzy walczą o bycie ecofriendly i zwalczanie oleju palmowego - pisze były pracownik.
Jedna z pracownic twierdzi, że przyszła do pracy ze zwolnieniem lekarskim od psychiatry , bo nie wytrzymywała atmosfery w lokalu i właściciele ją... wyśmiali. Mieli powiedzieć, że nie wierzą w depresję i ją zwolnili.
Na facebookowym profilu Cafe La Ruina i Raj w komentarzach wrze. Wklejono tam screeny z Instagrama ze wszystkimi zarzutami byłych pracowników. Nie zabrakło też obrony aktualnych pracowników lokalu. - Nie mogę patrzeć jak pisze się o nich same złe rzeczy. Bo tych dobrych jest co najmniej tyle samo, jak nie więcej - napisała pracownica.
Skontaktowaliśmy się z właścicielami lokalu. Ostatecznie wydali oświadczenie. Oto jego treść:
Szanowni Państwo,
W ślad za wczoraj opublikowanymi w internecie wpisami części naszych byłych pracowników, w których przedstawiają oni La Ruinę i Raj jako fatalne miejsce do pracy, niniejszym nie pozostaje nam nic innego, jak uderzyć się w pierś, zrobić krok wstecz i pochylić nad popełnionymi błędami w zarządzaniu. Nie popełnia ich tylko ten, kto nie robi nic.
Zawsze powiadaliśmy, że bardzo ciężka robota w gastro to krew, pot i łzy, i to oczywiście wobec wszelkich słusznych akcji, które mają wspierać ludzi wkoło, należy zrewidować. Zawsze byliśmy bardzo wymagający, być może za bardzo, w trosce o miejsce, które powstało w wielkiej pasji i dla najwyższej jakości. Miało być małe i spokojne, rozrosło się pewnie za bardzo. Być może pogoń za projektem, którego skala i popularność przerosły nasze oczekiwania, spowodowała, że straciliśmy czujność i zamieniliśmy się niepostrzeżenie w szefów, których się nie lubi i nie rozumie. To bardzo bolesna nauka, ale musimy wyciągnąć wnioski. Nie będziemy tłumaczyć się tu z poszczególnych zarzutów, bo internet i tak wie lepiej, i nas zjadł, a my mamy świadomość tego, że leżymy na glebie. Nic jednak nie jest czarno-białe.
Na szczycie się bywa, a nie jest, jak wiadomo i co przypomniał nam serdecznie wczoraj bliski kolega. Jesteśmy na pewno świadomi tego, co dobrego udało się przez blisko 10 lat wokół Ruiny i Raju stworzyć, a ostatni rok, w którym tak bardzo cała branża, jak i my, dostaliśmy w kość, był pod każdym względem, zwłaszcza potężnego stresu, wyniszczający. Plan, by zadbać o Zespół i nie musieć nikogo zwolnić z powodów pandemii się udał i jesteśmy z tego bardzo dumni. Wszyscy wspieramy się i jesteśmy razem nadal, jednak co widać, nie uchroniło nas od poważnych błędów w historii tego miejsca.
Przepraszamy za to rozczarowanie i nadszarpnięte zaufanie. Przepraszamy Was, Byli Pracownicy, którzy postawili się nam wczoraj, za nieporozumienia i jak widać krzywdzące, nieprofesjonalne dla Was relacje. Dawaliśmy sobie razem do wiwatu, jednak od siebie w pierwszej kolejności powinniśmy wymagać więcej. Bierzemy to z pokorą na klatę.
Jednocześnie nie możemy się pogodzić i nie umiemy poradzić sobie z nie do ogarnięcia falą nienawiści, która od wczoraj wylewa się w internecie. Życzenia powolnej i smutnej śmierci to za dużo. Jest tam potężna liczba oszczerstw, pomówień, nieprawdziwych oskarżeń, również bardzo krzywdzących. Sytuacja w komentarzach wymknęła się spod kontroli, takie prawa internetu, i pewnie nikt nie spodziewał się jednak takiej skali nienawiści. Nigdy w historii nie mieliśmy żadnych problemów z przestrzeganiem prawa, a działają przecież odpowiedzialne za nie instytucje.
Nie zatrudniamy nikogo na tzw. śmieciówkach, płacimy składki, są płatne urlopy, elastyczny grafik jest ustalany na podstawie dyspozycyjności i wskazaniu oczekiwanej liczby godzin w miesiącu, oraz dość rozbudowany system dodatkowych benefitów.
Tak bardzo cieszyliśmy się na tak długo wyczekane otwarcie i nie mogliśmy się go doczekać, jednak nim to się stanie, musimy zacząć od naprawienia siebie i porozumieć się na miejscu z kilkudziesięcioosobową Załogą, z którą w większości współpracujemy od wielu lat. Zastanowimy się, co możemy zrobić, aby miejsce współtworzone przez wszystkich z tak wielkim poświęceniem, mogło dalej działać, dawać robotę i radość wszystkim, tak jak byśmy tego chcieli. Potrzebujemy zwolnić, przestać gonić, pomyślimy jak to zrobić, by nikt nie ucierpiał wkoło całego ekosystemu. A jeśli doczekamy wymarzonego ponownego otwarcia, to z takim założeniem, że nigdy więcej nikomu nie dostarczymy opisanych negatywnych emocji.
Najpopularniejsze komentarze