Tymoteusz Puchacz przyznał, że Dariusz Żuraw popełnił wielki błąd. "Totalnie niezrozumiała decyzja"
Odejście Dariusza Żurawia wciąż jest komentowane w mediach.
W niedzielę, po bezbramkowo zremisowanym meczu z Legią Warszawa, jednym z gości magazynu Liga+ Extra był Tymoteusz Puchacz. Zawodnika Lecha Poznań pytano m.in. o istotne momenty z trwającego sezonu, mające wpływ na postawę zespołu. Młody piłkarz przyznał, że za taką można uznać sytuację z Lizbony, kiedy trener Żuraw wystawił na mecz z Benfiką rezerwowy skład, chcąc oszczędzić liderów na będące wówczas w słabej formie Podbeskidzie Bielsko-Biała. W praktyce oznaczało to wywieszenie białej flagi jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
- Decyzja była dla nas totalnie niezrozumiała. Szczerze mogę powiedzieć, że niezadowolenie w szatni było duże, bo po to graliśmy w eliminacjach Ligi Europy, żeby wybiegać na takie stadiony jaki ma Benfica grać najlepszym składem i cieszyć się z tego, bo to wspomnienia na całe życie. Nie było to dla nas łatwe - przyznał Puchacz.
W rozmowie z dziennikarzami Canal+ Sport Puchacz nie ukrywał, że na wyniki zespołu wpływ miała zbyt wąska kadra. - Zimą opuścił nas Kuba Moder, który dawał duża jakość. Kontuzji na obozie doznał Lubo Satka, potrafiący wyprowadzać piłkę i będący dla nas bardzo ważnym punktem. Kłopoty ze zdrowiem miał też Ishak, a kiedy wypadają ci trzej tak ważni zawodnicy, to zaczynają się problemy. Wąska kadra jest problemem, bo trzeba było wpuszczać chłopaków, którzy dopiero wchodzą z akademii i dostali dużo więcej minut niż ja za małolata, kiedy w Lechu było więcej piłkarzy - analizował.
Puchacz wyraził nadzieję, że pod wodzą Macieja Skorży "uda się uratować" sezon i zacząć regularnie punktować. Jednocześnie nie ukrywał, że przed nim prawdopodobnie ostatnie mecze w barwach Kolejorza. Zawodnik ustalił już indywidualne warunki kontraktu z Unionem Berlin i czeka tylko na porozumienie pomiędzy klubami.
