Incydent w tramwaju: "Czuję obrzydzenie do siebie, że nie mogłem użyć większej przemocy"
W sobotę wieczorem w tramwaju linii nr 17 doszło do homofobicznego incydentu.
O sprawie poinformował nas czytelnik Szymon. Jechał tramwajem na plac Cyryla Ratajskiego, ale nie zakończył na nim swojej podróży. - Dwóch typów, z których jeden powoływał się na wujka w prokuraturze, wsiadło na Teatralce. Od początku nie słyszałem ich zachowania, ale gdy już był mój przystanek schowałem słuchawki. Wtedy postanowiłem jechać dalej, bo nie wiedziałem jak sprawa się rozwinie, a nie chciałem, aby ktoś został poszkodowany - pisze.
Z relacji naszego czytelnika wynika, że mężczyźni pili w tramwaju piwo, palili papierosy i byli wulgarni wobec dziewczyny, która miała barwy tęczy na torebce. - Gdy tramwaj się zatrzymał, doszło do przepychanki, ale bez pobicia. Jednego ze sprawców wyrzuciłem za "szmaty", bo drugi wyszedł sam. Niestety oboje wrócili - dodaje.
Szymon skarży się, że reagował na sytuację w pojedynkę, choć tramwaj był niemal pełny. - Było mi przykro, że nie mogłem ich sam ustawić do pionu, bo sam byłbym skarżony. Zatrzymałem tramwaj na Śródce dusząc sygnał alarmowy. Dalej z nimi nie pojechał. Przyjechała za to policja i zatrzymali sprawców, bo tylko jedna osoba zadzwoniła na policję, a ja niestety nie mogłem. Dosłownie tylko jedna. Czuję obrzydzenie do siebie, że nie mogłem użyć większej przemocy. Nie jestem ani ksenofobem, ani homofobem, a język z jakim przemawiali sprawcy był bardzo toksyczny - zaznacza.
Policja potwierdza interwencję na rondzie Śródka. - Ponieważ mężczyźni byli agresywni i pod wpływem alkoholu, zostali przewiezieni do izby wytrzeźwień - mówi Marta Mróz z poznańskiej policji. - Równocześnie poinformowano pasażerów, że jeśli mężczyźni im grozili lub doszło do innego ataku z ich strony, poszkodowani mogą to zgłosić funkcjonariuszom. Jak dotąd nikt tego nie uczynił - dodaje.
Najpopularniejsze komentarze