Jedna z poznańskich restauracji działa pomimo zakazu. "Mamy świadomość, że Sanepid się nami zainteresuje"
Właściciel zaprasza gości do swojego lokalu na Piątkowie.
Do lokali w Nowym Tomyślu i Ostrowie Wielkopolskim dołączyła dziś poznańska restauracja. Właściciele lokali mają dość rządowych restrykcji i uważają, że każdy kolejny dzień bez przyjmowania gości prowadzi ich do bankructwa.
Jak informuje "Głos Wielkopolski" już w południe do restauracji na Piątkowie zawitali goście. Lokal działa od stycznia ubiegłego roku, dlatego na większe wsparcie rządu właściciel nie może liczyć. Z pierwszej tarczy rządowej skorzystaliśmy niewiele. Z drugiej nic, bo trudno nam było udokumentować spadek dochodów w stosunku do roku poprzedniego. Tak naprawdę zostaliśmy bez zwolnień z ZUS-u, dopłat, niczego. Dziś nie możemy zarobić na pokrycie kosztów samą działalnością wywozową i na wynos. By przetrwać musimy się teraz otworzyć, bo inaczej zamkniemy się już na zawsze - mówi w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" Ryszard Krzesiek, przedstawiciel restauracji Szczaw i Mirabelki. Mamy świadomość, że Sanepid się nami zainteresuje. Oczywiście, że boimy się kar, mandatów, ale do odważnych świat należy, a nam już nic innego nie pozostało - dodaje. Mamy nadzieję, że w ślad za nami pójdą inni restauratorzy - kończy.
Najpopularniejsze komentarze