Ekspertka: 40 proc. zaszczepionego społeczeństwa to za mało. Cała operacja może potrwać pół roku
Na początku 2021 roku mają rozpocząć się szczepienia przeciwko koronawirusowi.
Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował w czwartek, że Polska zakupiła już 45 milionów dawek szczepionek. Mają one być nieobowiązkowe i podawane w dwóch dawkach.
Na antenie Polsat News prof. Maria Gańczak, epidemiolog, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, zadeklarowała, że zaszczepi się jako jedna z pierwszych, bo dostępne preparaty są bezpieczne.
Badania pokazują, że dużą część Polaków nie zamierza się szczepić. Ile osób powinno się na to zdecydować, żeby powstrzymać epidemię? - Epidemiolodzy, wirusolodzy, specjaliści ds. chorób zakaźnych zastanawiają się, jaki próg tej odporności stadnej występuje, żeby chronić osoby, które nie będą mogły się poddać szczepieniom. Padają różne liczby, ale przedział 70-80 proc. to jest ten, co do którego musimy odnosić odporność środowiskową - tłumaczyła prof. Gańczak.
Dziennikarz Polsat News był ekspertkę o scenariusz, w którym na szczepienie decyduje się ok. 30-40 proc. społeczeństwa. - Niestety to nie jest tak, że taniec z wirusem nagle się zakończy, ponieważ koronawirus ma zdolności transmisyjne i on bardzo łatwo się rozprzestrzenia w skupiskach ludzkich. 30-40 proc. szczepionek dla społeczeństwa w zupełności nie wystarczy do tego, żeby osiągnąć to, co zwykle osiągamy np. w szczepieniach dzieci przeciwko odrze, różyczce czy śwince - wyjaśniła ekspertka.
Według premiera szczepienie wybranych grup ma potrwać 2-3 miesiące. - Nie byłabym taką optymistką. Myślę, że to potrwa co najmniej pół roku, tak też przyjmują rządy innych europejskich krajów. Wtedy też nie będziemy mieć zaszczepionej populacji w granicach 80 proc., ale nawet 60 proc. to będzie wielkie, wielki sukces i wielkie wyzwanie logistyczne - ocenił prof. Gańczak.
Najpopularniejsze komentarze