UFC: porażka Mateusza Gamrota. Jego rywal... nie zgodził się z werdyktem
Mateusz Gamrot zadebiutował w największej organizacji MMA na świecie.
Trenujący w Poznaniu zawodnik dążył do tego celu od dawna. W tym roku stoczył już dwie walki w KSW, dzięki czemu federacja zwolniła go z kontraktu. Niespełna 30-letni Gamrot dość szybko porozumiał się z nowym pracodawcą i zmierzył się na gali UFC Fight Night 180 w Abu Zabi z Guramem Kutateladze.
Pojedynek rozegrał się na pełnym dystansie - zawodnicy spędzili w oktagonie trzy 5-minutowe rundy. Zawodnik Czerwonego Smoka (w narożniku wspierał go m.in. Borys Mańkowski) był aktywny, kilkukrotnie sprowadzał swojego rywala do parteru, skutecznie obronił również próbę poddania w pierwszym starciu. Pojedynek był dynamiczny i podobał się kibicom, ale po kwadransie walki nikt nie mógł być pewny wyniku.
Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo Gruzinowi (29-28, 28-29, 28-29), co było ogromną niespodzianką - zdecydowanym faworytem bukmacherów był Gamrot.
Co ciekawe Kutateladze w udzielonym tuż po walce wywiadzie... nie zgodził się z werdyktem. - Ile razy on mnie obalił? Przykro to mówić, ale nie był to mój pojedynek. Nie wiem jak sędziowie punktowali tę walkę - stwierdził Gruzin. - Gamrot bracie, bardzo ci dziękuję. To była twoja walka - dodał.
Dla Gamrota to pierwsza porażka w zawodowej karierze, Polak nie powinien się jednak załamywać. Walka była ciekawym widowiskiem, co w przypadku UFC ma większe znaczenie niż "czysty" bilans. Na początku 2021 roku zawodnik Czerwonego Smoka zapewne otrzyma kolejną szansę, ale tym razem będzie mógł przepracować pełen okres przygotowawczy - przed debiutem miał znacznie mniej czasu na treningi i odpoczynek po starciach w KSW.
Na osłodę Gamrotowi pozostaje spora premia od UFC. Jego starcie z Gruzinem uznano za walkę wieczoru, dzięki czemu konta obu panów wzbogacą się o 50 tys. dolarów bonusu.