W poznańskim szpitalu kończy się lek na Covid-19
Nie tylko zmniejsza się rezerwa wolnych łóżek, ale też kończą się zapasy leku Remdesivir.
O trudnej sytuacji mówiła w trakcie konferencji prof. Iwona Mozer - Lisewska - ordynator oddziału zakaźnego Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu.
Okazuje się, że diametralnie zmienił profil zakażonych osób. - To nie są tylko i wyłącznie ludzie w wieku senioralnym. To ludzie między czwartą i piątą dekadą życia oraz dużo młodsi. Co wskazują nasze obserwacje - wirus nie oszczędza nikogo i jest nieprzewidywalny. Wydaje się, że w pierwszym tygodniu choroby potrafimy go ujarzmić, a nagle w drugim tygodniu dochodzi do ostrej niewydolności wielonarządowej i pogorszenia - mówiła.
Niestety źle jest także jeśli chodzi o lekarstwa na Covid-19. - Kończą się nasze zapasy jeśli chodzi o leczenie. Do niedawna nie odbiegaliśmy od tych światowych standardów, choć początki były trudne, bo poruszaliśmy się po omacku. W tej chwili mogę powiedzieć, że skutecznym lekiem jest Remdesivir. Problem polega na tym, że dystrybucja tego leku się skończyła. Od tygodnia aplikujemy do Ministerstwa Zdrowia o ten lek, ale mamy informację, że preparatu nie ma. Oczywiście stosujemy też inne formy adekwatne do stanu chorego, przetaczamy też osocze ozdrowieńców - zaznaczyła.
Koronawirus nie tylko powoduje często nieodwracalne zmiany w układzie oddechowym. - Obserwujemy też duży rys w psychice pacjentów. Choroba może wywoływać depresję. To nie tylko kwestia izolacji, ale wypadkowa działania Sars-Cov-2 na ośrodkowy układ nerwowy - dodała.
Najpopularniejsze komentarze