Rodzina tragicznie zmarłego piłkarza prosi o pomoc
Bartosz Nowak, pIłkarz MKS Błękitni Wronki, zginął w trakcie pracy pod koniec sierpnia.
O jego śmierci pisaliśmy już na naszym portalu. 28-latek pracował przy załadunku naczepy ciężarówki w Tuchorzy na terenie powiatu wolsztyńskiego. Wiał wówczas silny wiatr. Podmuch zdmuchnął mężczyznę z dachu pojazdu. Piłkarz upadając uderzył głową w kłody drewna. Przetransportowano go do szpitala w Zielonej Górze, ale nie udało się go uratować. Jego organy przekazano kilku potrzebującym osobom.
Okazuje się, że Bartosz Nowak nie tylko był piłkarzem, ale też młodym ojcem i mężem. W lipcu wziął ślub. Jego żona została sama z dzieckiem i dużym kredytem do spłacenia. Kobieta prosi o pomoc. - Bartek odszedł od nas nagle. W lipcu wzięliśmy ślub, razem z kilkumiesięcznym synkiem Olkiem mieliśmy wiele planów i marzeń. Jednak wszystko zaprzepaścił tragiczny wypadek - wyjaśnia Magdalena Nowak. - Wszyscy głęboko wierzyliśmy, że wyjdzie z tego, że wygra swój najważniejszy mecz w życiu. Niestety obrażenia głowy były zbyt poważne i Bartek odszedł od nas, zostawiając głęboką ranę, która długo się nie zabliźni - dodaje.
Mężczyzna był jedynym żywicielem rodziny. - Niestety moje dochody nie umożliwiają mi spłacania dużego kredytu, który wzięliśmy na realizację wspólnych marzeń. Proszę Was o pomoc dla niego, dla mnie i dla naszego synka - apeluje. Na portalu zrzutka.pl prowadzona jest zbiórka pieniędzy dla rodziny zmarłego. Do tej pory uzbierano niespełna 21,5 tysiąca złotych ze 170 tysięcy.
Najpopularniejsze komentarze