Będą zwolnienia w administracji rządowej, również w regionach. Pracę może stracić nawet 1/5 zatrudnionych
Jak ustalił Dziennik Gazeta Prawna, trwa ustalanie skali zwolnień.
Koronawirus zbiera żniwo nie tylko w kwestii medycznej, ale też gospodarczej. W rządzie trwa właśnie ustalanie, ile osób straci pracę w urzędach podlegających poszczególnym ministrom, a także w jednostkach przez nich nadzorowanych. Chodzi m.in. o Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Narodowy Fundusz Zdrowia czy Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że pracę w zależności od urzędu może stracić nawet 20 procent zatrudnionych.
Decyzje w sprawie zwolnień mają zapaść maksymalnie w ciągu miesiąca. Co ciekawe, szefowie urzędów mieli wiedzieć, że planowane są redukcje zatrudnienia i w związku z tym zatrudniali także "ponadprogramowych" pracowników, by następnie móc ich zwolnić wykazując rzekomą redukcję etatów.
Jeśli okaże się, że szefowie instytucji nie będą chcieli zwalniać pracowników tłumacząc, że nie mają rąk do pracy, możliwe będzie zmniejszenie wynagrodzenia. Dziennikarze Dziennika Gazety Prawnej twierdzą, że zwolnienia mają się odbywać do końca roku, by w przyszłym roku można było znacząco obniżyć kwoty w ramach funduszu wynagrodzeń dla poszczególnych urzędów.
Cięcia zaplanowano też w rządzie, gdzie działać ma mniej resortów czy wydziałów. Podobne cięcia zaplanowano w urzędach wojewódzkich.
Najpopularniejsze komentarze