Młody talent Kolejorza: przychodząc do Lecha musiałem pożyczać na buty
Jakub Kamiński przebojem wdarł się do składu Lecha Poznań.
20 września ubiegłego roku piłkarz rozegrał 90 minut przeciwko Jagiellonii Białystok. Od tego momentu tylko przy okazji 6 spotkań Kolejorza 18-latek (urodziny świętował 5 czerwca) nie pojawił się na boisku choćby na minutę. Zaliczył do tego momentu 2 gole i 4 asysty, prezentując się dobrze zarówno jako skrzydłowy, jak i na prawej obronie.
W rozmowie z "Super Expressem" piłkarz przyznał, że spodziewał się dłuższego pobytu w rezerwach. Mimo to Kamiński spokojnie podchodzi do zamieszania wokół jego osoby i zbieranych pochwał. - Bardzo się cieszę, staram się cały czas rozwijać i konsekwentnie pracować. Przebojem wdarłem się do ekstraklasy, to mój pierwszy sezon i na pewno nie spodziewałem się, że zagram aż tak dużo spotkań, szczególnie od pierwszej minuty. Co mam powiedzieć, cieszę się, że tak szybko się to dzieje, ale też wiem, że piłka jest taka, że raz możesz być na fali, a potem nagle wszystko może się zmienić. Jestem raczej pracowity, a przynajmniej tak o mnie mówią i liczę, że jeśli dalej będę się tak rozwijać, będzie dobrze - powiedział piłkarz na łamach tabloidu.
Młodego lechity życie nie oszczędza. Na początku marca zmarła jego matka. Mimo to Kamiński zagrał przeciwko Górnikowi Zabrze, a kolegów z szatni poinformował o swojej tragedii dopiero po końcowym gwizdku. Hart ducha zawodnik Kolejorza wyrabiał sobie od dzieciństwa. - Nie wywodzę się z bogatej rodziny, ale było zawsze bardzo sportowo. Mama była gimnastyczką, tata akrobatą, od dziecka spędzałem czas na sali, do piątej klasy podstawówki trenowałem równolegle piłkę i gimnastykę. Pieniędzy nigdy nie było za dużo, przychodząc do Lecha musiałem np. pożyczać od starszych kolegów na buty. Wiedziałem, że na te pieniądze muszę sobie zapracować, więc nie wydawałem nigdy na prawo i lewo, z pierwszego kontraktu też wszystkie pieniądze oszczędzałem. Tak naprawdę, od 13. roku życia, kiedy wyjechałem do internatu, radziłem sobie sam, dzięki temu uważam się za osobę, jak na swój wiek bardzo dojrzałą, i nie mam problemu, by poukładać sobie takie życiowe sprawy - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu".