Od 1 lipca prawo jazdy miało tracić 40 tys. kierowców rocznie. Na zmianę Kodeksu drogowego jednak jeszcze poczekamy
Wbrew zapowiedziom od 1 lipca nie zaczną obowiązywać ważne dla wszystkich uczestników ruchu zmiany w Kodeksie drogowym.
We wtorek na wielu ogólnopolskich portalach można przeczytać, że od środy kierowcy przekraczający prędkość o 50 km/h na dowolnej drodze (obecnie jest tak tylko w terenie zabudowanym) stracą prawo jazdy.
To nieprawda - odpowiednia ustawa nie przeszła jeszcze przez Sejm (a nawet do niego nie trafiła), więc funkcjonariusze drogówki nie mają żadnej podstawy prawnej do takiego zachowania.
Chodzi o projekt o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym oraz ustawy o kierujących pojazdami, będący realizacją zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego o zwiększeniu bezpieczeństwa pieszych. Jeden z zapisów proponowanego prawa brzmi: "Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się w tym miejscu lub na nie wchodzącego, i ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na to przejście albo znajdującemu się na tym przejściu."
To właśnie pierwszeństwo pieszych jeszcze przed samym przejściem budzi największe dyskusje, przez co projekt Ministerstwa Infrastruktury utknął na etapie konsultacji społecznych. Swoje zastrzeżenia zgłosiło kilkadziesiąt podmiotów, m.in. osoby fizyczne, politechniki z Gdańska czy Krakowa, a nawet poznańskie MPK.
Kwestia pierwszeństwa dla pieszych jest zawarta w tej samej nowelizacji co wspomniane zatrzymywanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h (obecnie poza terenem zabudowanym grozi za to maksymalnie 500 zł mandatu) i ujednolicenie maksymalnej prędkości w terenie zabudowanym - po zmianach przez całą dobę będzie ona wynosić 50 km/h.
Przed ustawą jeszcze długa droga, więc termin wprowadzenia zmian to na razie niewiadoma. Z szacunków resortu infrastruktury wynika, że na skutek nowego prawa rocznie prawo jazdy może stracić nawet 40 tys. osób.
Najpopularniejsze komentarze