Reklama

Zaatakowali księdza, bo nie przyjął aktu apostazji. "Nie było moją wolą spotykać się w sądzie"

fot. By I, Piom, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2284890
fot. By I, Piom, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2284890

Do ataku na księdza doszło w Turku w lipcu ubiegłego roku.

Do ataku doszło w kancelarii parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Dyżurował tam wówczas ks. Remigiusz Zacharek. Około godziny 10:30 do pomieszczenia weszły cztery osoby (3 kobiety i mężczyzna), chcące dokonać aktu apostazji. Po wyjaśnieniu, że taki dokument, zgodnie z prawem, może przyjąć i podpisać jedynie ksiądz proboszcz i poinformowaniu kiedy pełni on dyżur w kancelarii, ks. Zacharek został zaatakowany przez mężczyznę, który chwycił jedną ręką stojący na regale krzyż, a drugą zrzucił prezbitera z fotela na podłogę. Wszyscy atakujący używali przy tym wulgarnych określeń nie tylko pod adresem kapłana, ale także Kościoła - relacjonowała wówczas na swojej stronie internetowej diecezja.
Pomimo próśb o opuszczenie kancelarii napastnicy nie chcieli wyjść. Na miejsce wezwano policjantów. Księdzu nic poważnego się nie stało.

Zamelduj się w Poznaniu! Meldunek to nie tylko formalność. Głosuj w wyborach, zyskaj zniżki na parkowanie, komunikację miejską i wiele więcej! Zyskaj realny wpływ na swój fyrtel.
REKLAMA

Przeciwko czterem osobom do sądu skierowany został akt oskarżenia. Właśnie ruszył proces. Pierwszy raz spotkałem się z takim atakiem złości, nie tylko słownej - mówił cytowany przez portal LM.pl ks. Remigiusz Z. Pan Dominik wziął z pulpitu krzyż, uniósł go na wysokość głowy i zamachnął się. Przeciągnął mnie z fotela na podłogę, a kiedy się podniosłem zapytałem "co pan robi?!" Pan Dominik wyjął telefon i zaczął mnie nagrywać strasząc, że opublikuje wszystko w sieci, żeby pokazać jak księża traktują osoby chcące wystąpić z kościoła - dodał.

Jak tłumaczył jeden z oskarżonych przyszedł on do kancelarii parafii jak do urzędu i miał nadzieję pomyślnie załatwić swoją sprawę. Złożenie aktu apostazji to była trudna decyzja, którą rozważałem rok - tłumaczył przed sądem 44-letni Dominik G. cytowany przez lokalny portal. Kiedy wszedłem do kancelarii zastałem tam moje siostry z księdzem, który mówił że nie może przyjąć dokumentów. Byłem wzburzony faktem złożenia aktu apostazji, a odmowa księdza jeszcze bardziej wyprowadziła mnie z równowagi. Chwyciłem krzyż, to było dla mnie symboliczne, podszedłem do księdza siedzącego w fotelu, złapałem go za sutannę i zapytałem, czemu nie chce podpisać dokumentu. Nie zamachnąłem się tym krzyżem, a z naszych ust nie padały żadne obraźliwe słowa. Później odstawiłem krzyż, puściłem księdza i cofnąłem się za biurko, gdzie obserwowałem dalej sytuację - wyjaśniał.

Nie było moją wolą spotykać się w sądzie. Wydawało mi się, że to co się wydarzyło w kancelarii skłoni Państwa do przemyśleń. Chciałem zamknąć tę sprawę - tłumaczył ks. Remigiusz Z.

Sprawcom grozi 5 lat więzienia.

Reklama

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

13℃
6℃
Poziom opadów:
2 mm
Wiatr do:
16 km
Stan powietrza
PM2.5
8.80 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro