Zakażona koronawirusem lekarka przyjechała do szpitala. "Powinna siedzieć w domu i czekać aż okaże się, że jest zdrowa"
57-latka wybrała się do punktu drive-thru.
O sprawie informuje Radio Poznań. Lekarka z Piły zakażona koronawirusem pojechała na badanie do punktu zlokalizowanego w szpitalu gdzie pracuje.
Złamała tym samym nie tylko kwarantannę, ale także wszystkie przepisy bezpieczeństwa- tłumaczy w rozmowie z radiem dyrektor pilskiego Sanepidu Danuta Kmieciak. Wsiadła sama do samochodu i podjechała do punktu drive-thru. Ten punkt pobrań jest umiejscowiony w Szpitalu Specjalistycznym w Pile. Tam pobiera się wymaz z nosa i gardła, ale tylko od osób podejrzanych, a nie zakażonych - dodaje.
Zakażona lekarka powinna siedzieć w domu i czekać aż okaże się, że jest zdrowa, a tymczasem pojawiła się na terenie Szpital Specjalistyczny W Pile - komentuje Eligiusz Komorowski, starosta pilski. Nie dość, że przez jednoczesne zatrudnienie w szpitalu i we własnym gabinecie owa osoba doprowadziła dziesiątki, a kto wie czy nie setki pacjentek i personelu do kwarantanny to do tego nie potrafiła poczekać na tzw karetkę wymazową tylko łamiąc wszystkie procedury mając świadomość, że jest nosicielem covid-19 ... przyjechała do szpitala do tzw punktu drive thru - by pobrano jej wymaz. Prawdopodobnie jak wynika z moich ustaleń wymusiła na pielęgniarce epidemiologicznej pobranie wymazu. Ustalamy czy nie wykorzystała tez swojej pozycji i nie "zorganizowała" pobrania także swojemu mężowi - dodaje.
Sprawa jest wyjaśniana przez dyrekcję szpitala. Kobieta może zostać ukarana karą grzywny nawet do 30 tys. zł.