Reklama
Reklama

87-latek parkuje na "zakazie" na ulicy Saperskiej. Dostał mandat, ale nie zamierza go przyjąć, bo znak zakazu "jest archaizmem"

Parkowanie na Saperskiej możliwe jest po jednej stronie ulicy | fot. Google Street View
Parkowanie na Saperskiej możliwe jest po jednej stronie ulicy | fot. Google Street View

O sprawie poinformował nas syn poznaniaka.

- Mój tato, lat 87, jest inwalidą. Porusza się o kulach. Mieszka sam. Pomagam mu oczywiście - ale mieszkam w Mosinie, nie zawsze mogę podjechać. Porusza się samodzielnie, ale o kuli - tak na 100 metrów dojdzie. Najbliższy sklep oddalony jest o ok. 300 metrów od domu. Więc kiedy mu czegoś brakuje, a ja nie dojadę, to wsiada w swojego 30-letniego Poloneza oznaczonego znakami inwalidzkimi i jedzie do Żabki na tej samej ulicy zrobić zakupy - wyjaśnia Jarek, nasz czytelnik. Chodzi o ulicę Saperską na Wildzie.

Jego ojciec, pan Czesław, został ukarany za nieprawidłowe parkowanie. Swoje auto ustawił na ulicy Saperskiej, w pobliżu sklepu Żabka, mimo stojącego tu znaku B-36 (zakaz zatrzymywania się). Syn twierdzi, że strażnicy miejscy pozywają ojca do sądu. - I skończy się wyrokiem wydanym na 87-letnim staruszku za to, że pojechał po chleb do sklepu. A on wierzy jeszcze, że skoro nie zrobił nic złego, to nic mu nie grozi. Nie potrafię nawet skomentować, bo mi słów zabrakło - dodaje.

Pan Czesław w rozmowie z nami wyjaśnia, że znak B-36 stojący w tym miejscu jest "archaizmem z czasów komuny". - Tam kiedyś były koszary wojskowe i ten znak stał, bo przy ulicy był mur, za którym chodzili wartownicy z bronią. Dlatego nie można tam było parkować - mówi.

- Pan Czesław zaparkował samochód osobowy na drodze objętej zakazem zatrzymywania się. Z ul. Saperskiej są codziennie interwencje. Bez tego ograniczenia nawet samochody osobowe będą miały poważne problemy z przejazdem, a np. o wywozie śmieci można będzie zapomnieć - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej. - Uprawnienia osób niepełnosprawnych nie zwalniają od przestrzegania zakazu zatrzymywania się (B 36). Strażnicy, którzy realizowali interwencję wystawili wezwanie, (wtedy jeszcze bez informacji o konieczności kontaktu pocztą elektroniczną lub telefonicznie). Pan Czesław, z uwagi na ograniczenia związane z niepełnosprawnością, nie przybył do siedziby straży. W takiej sytuacji, zgodnie z obowiązująca procedurą, strażnik prowadzący sprawę ustalił w CEPiK dane właściciela pojazdu i na jego adres wysłał zapytanie o podanie danych osoby, która popełniła to konkretne wykroczenie - dodaje.

Jak podkreśla Piwecki, pan Czesław w odpowiedzi na zapytanie przysłał osobisty list, w którym stwierdził, że to on zaparkował tam auto, a co więcej, wciąż będzie to robić. - To w Kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia (KPOW) bardzo istotna sprawa - sprawca nie żałuje popełnionego czynu, a wręcz przeciwnie oświadcza, że będzie nadal tak samo się zachowywał - zaznacza.

Piwecki przyznaje, że strażnik w tej sytuacji nie miał wyboru. - Wysłał panu Czesławowi stosowne druki do wypełnienia oraz mandat, który może zapłacić na poczcie bądź poprzez Internet. Jak do tej pory z naszej strony nie ma żadnego wniosku do Sądu. Pan Czesław jest sprawcą wykroczenia, nie przyznaje się do winy, a tym samym nie dał strażnikowi możliwości do skorzystania z prawa zastosowania tzw. pouczenia - kończy.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

7℃
-2℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
11 km
Stan powietrza
PM2.5
8.79 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro