Pracownicy MPK wysłani na "przymusowe postojowe"?
Takie sygnały docierają do naszej redakcji.
Władze Poznania wprowadzenie dużych ograniczeń w kursowaniu komunikacji miejskiej tłumaczą m.in. brakami kadrowymi twierdząc, że wiele osób zdecydowało się m.in. na opiekę nad swoimi dziećmi w okresie epidemii. W oficjalnym liście do wojewody opublikowanym w czwartek Jacek Jaśkowiak pisze, że obecnie absencja prowadzących pojazdy oscyluje w okolicy 26%, co oznacza, że na trasy w dzień roboczy przy regularnym rozkładzie nie mogłoby wyjechać 59 autobusów i 32 tramwaje.
Do naszej redakcji docierają jednak sygnały, z których wynika, że część pracowników MPK wysłano na "przymusowe postojowe". Choć chcieliby pracować, nie mogą tego robić. Zapytaliśmy o to Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.
- W związku z zaistniałą sytuacją zagrożenia rozprzestrzeniania się koronawirusa MPK Poznań, planując służbę prowadzących pojazdy, przewidziało rezerwę na wypadek ewentualnego wyłączenia części załogi z powodu zakażenia kierowcy bądź motorniczego. Obecnie rezerwy te na bieżąco są wykorzystywane do wzmocnienia najbardziej obciążonych linii. Żaden z pracowników nie został wysłany na przymusowe postojowe; część pełni dyżury domowe - wyjaśnia Agnieszka Smogulecka z MPK Poznań.
- MPK Poznań nieustannie czyni starania, aby w tym trudnym okresie jak najbardziej sprostać wymogom stawianym przed komunikacją publiczną. Od poniedziałku transport publiczny zostanie wzmocniony, a to oznacza wykorzystanie rezerwowej grupy kierowców i motorniczych. Tym samym, w przypadku stwierdzenia zarażenia koronawirusem przez prowadzącego pojazd i zarządzenia kwarantanny w stosunku do części załogi, znacznie wzrasta ryzyko braku możliwości obsługi pełnej sieci komunikacyjnej - dodaje.
Najpopularniejsze komentarze